Przestańcie zaglądać nam do majtek

Wyjątkowo nie jest to tekst skierowany do facetów. Oni zaglądać mogą, jeśli celem jest sprawienie nam przyjemności. Dziś jednak chciałam zwrócić się do ogółu w innym, choć nadal związanym z seksem, temacie. Postanowiłam napisać do tych wszystkich ludzi, którzy myślą, że są z jakiegoś powodu upoważnieni do zaglądania kobietom między nogi. Mam tu na myśli przede wszystkim kościół, państwo, obcych ludzi, a czasem też naszych bliskich. Wszystkim wydaje się, że mają prawo do podejmowania decyzji, do oceniania, do wydawania sądów. Otóż powiem Wam coś – NIE MACIE PRAWA ZAGLĄDAĆ KOBIETOM DO MAJTEK!

Nagłówki o tym, że jakaś 60-letnia kobieta urodziła bliźniaki na początku omiatałam wzrokiem i nawet nie czytałam. Nie moja sprawa, kto i w jakim wieku powiększa swoją rodzinę. W końcu to nie moja rodzina. Nie wytrzymałam jednak, gdy zaczęły pojawiać się dywagacje typu „cud czy in-vitro”. Same artykuły jednak nie zrobiły na mnie większego wrażenia – zwykłe zastanawianie się, kim jest ta kobieta (aktorka z Klanu!), kto jest ojcem (dawca spermy poszukiwany!), jak doszło do poczęcia (serio?) i opinie lekarzy, że naturalnie nie byłoby takiej możliwości, więc to musi być zasługa in-vitro. Tknęło mnie, żeby zajrzeć do komentarzy i oniemiałam z przerażenia. Poziom komentarzy pod wieloma tekstami totalnie mnie zaskoczył.

komentarz-babcia-mama

komentarz-babcia-mama3

komentarz-babcia-mama2

Jak można w ogóle podpisywać się nazwiskiem pod takimi wypowiedziami? Ludziom zwyczajnie nie jest wstyd własnego prostactwa i chamstwa, a to jest przerażające.

No i ciągle to samo – masa ludzi przekonana o tym, że ma prawo zaglądać w cudze majtki. Aborcja – zakazać, tabletka „po” – zakazać, in-vitro – zakazać, brak dzieci – zmusić/przekonać do zrobienia. Zgwałcona – na pewno sama tego chciała, źle się ubrała, prowokowała, itp. Teraz dochodzi jeszcze mądrzenie się w kwestii wieku: za młoda – gówniara i głupia dziwka (a kiedyś przecież kobiety rodziły koło 16 roku życia i nikogo to nie dziwiło), za stara – wariatka, której się zabawki zachciało. Oczywiście o tym wszystkim wypowiadają się ludzie zupełnie obcy lub, co gorsza, państwo i kościół, którzy też nie robią absolutnie nic, żeby właścicielkom macic jakoś pomóc. Najłatwiej bowiem wyrokować z bezpiecznej odległości, zza ekranu komputera, z ciepłej posadki. To tak bardzo mądrze wypowiadać się ludziom, którzy nie mają pojęcia o sytuacji osoby, w której życie chcą ingerować. Specjaliści od wszystkiego przecież i tak wiedzą lepiej. W końcu są najmądrzejsi w każdym temacie. Tylko jakoś pomóc innym już tak łatwo im nie jest.

Kiedy jednak chodzi o tematy związane z tym, co mamy między nogami, najbardziej zaskakują mnie komentarze innych kobiet. Facet może być tutaj głupi i pozbawiony empatii (chociaż im to zupełnie zakazałabym wypowiadania się, trochę w myśl zasady „nie doświadczysz na własnej skórze – MILCZ!”), ale kobiety? Przecież każda z nich może być kiedyś w podobnej sytuacji. Każdą może spotkać podobny los. Nie chcę nikomu życzyć źle, ale bardzo bym chciała, żeby Ci wszyscy wszystkowiedzący mogli zakosztować swoich rad na własnej skórze. By ktoś im powiedział to, co sami piszą. Żeby ktoś zabronił im tego, czego oni swoimi komentarzami odmawiają innym.

Swoją drogą, to dlaczego zawsze dostaje się kobietom? Dlaczego nikt nie czepia się facetów, którzy nie przyznają się do własnych dzieci? Czemu nikt nie ściga i nie piętnuje tych, którzy odmawiają płacenia alimentów? Czemu to ich próbuje się usprawiedliwiać, gdy dopuszczą się gwałtu? Czemu nikt nie zagląda im między nogi i nie pyta czy używają viagry, czy podwiązali nasieniowody, czy się masturbują mordując tym samym miliony niewinnych istnień? Czemu dla nich nie ma jakiegoś minimalnego wieku, od jakiego mogą zacząć i maksymalnego na którym muszą zakończyć rozsiewanie nasienia, bo przecież nie zapewnią dziecku przyszłości? Z jakiego powodu faceci są pod ochroną? Czy tylko mi się wydaje, że choć do poczęcia potrzeba dwojga ludzi, to potem wszystko spoczywa na barkach jednej? Zapytałabym czy to sprawiedliwe, ale przestałam już dawno wierzyć, że to pojęcie istnieje w rzeczywistości.

W takich momentach bardzo mocno trzymam kciuki, żeby feministkom udało się jeszcze wywalczyć prawo do samostanowienia o swojej macicy. Serio. Nikt mi nie będzie mówił, co mogę robić ze swoim ciałem i kiedy. Nie dam się wpędzić w jakieś ramy wymyślone przez ograniczone i zawistne ludzkie umysły. Nie pozwolę, żeby obcy ludzie próbowali kierować czy decydować o moim życiu. Nie przeżyją go w końcu za mnie.

Foto