Różnice płci czyli kto jest z innej planety

Często słyszę, że kobieta się z facetem dogadać nie może, bo on jest z innej planety. Pomysł z Marsem i Wenus tak się ludziom spodobał, że nie zagłębiając się najczęściej w temat, po prostu to powtarzają, jako idealne usprawiedliwienie różnic między płciami i problemów z porozumiewaniem się. Dla mnie jednak ta skrócona teoria jest niewystarczająca i odsuwa temat zbyt daleko, kiedy wszystko można spokojnie rozwiązać na ziemi. Nie trzeba od razu wybierać się w kosmos, bo tak naprawdę to nie chodzi o to, skąd pochodzimy, ale do czego jesteśmy stworzeni. Wtedy kwestię naszej funkcjonalności można spokojnie rozwiązać wracając do przeszłości.

To w czasach, kiedy mężczyzna ganiał za zwierzyną, żeby zdobyć pożywienie, a kobieta zajmowała się rodzeniem i wychowywaniem potomstwa, ukryta jest prawda o naszych różnicach. Zaś brak ich zrozumienia tworzy obecne problemy z płcią przeciwną. Mężczyzna przecież został stworzony, żeby polować, a kobieta do tego, żeby rodzić i wychowywać potomstwo. Możemy się buntować na taki podział ról, ale natury i tak nie da się oszukać. Zaś próbując ją zmieniać możemy dostać nie to, czego tak naprawdę chcemy.

Gdyby mężczyzn cechowała uczuciowość, empatia i współczucie nie byliby zbyt skuteczni podczas polowań. Nie byliby tak męscy, jak tego potrzebujemy. W zasadzie to nawet mamy takie przypadki… zniewieściali mężczyźni, metroseksualiści czy nawet geje. No mamy ich i co? I tacy nam się nie podobają, bo nie są męscy! Fajnie się z nimi czasem pogada, ale tak szczerze, czy chcemy takiego na ojca naszych dzieci? Czy płaczący z byle powodu facet daje nam poczucie bezpieczeństwa i pewność, że pomoże nam wychować dziecko?

Gdyby kobiety były agresywne i nerwowe, to czy byłyby w stanie wychować ciągle płaczące i potrzebujące czegoś dziecko? W dodatku zapewne nie chciałyby by być z facetami, bo mogłyby radzić sobie same. I takie przypadki też mamy w naturze – feministki, lesbijki. Jakoś nie zauważyłam, żeby cieszyły się wielką popularnością wśród facetów. No może lesbijki… ale tylko te ładne… i to przez marzenia o trójkącie, więc jakby się nie liczy 😉

Kobieta jest stworzona do tego, żeby móc odczytywać potrzeby małego dziecka, które samo nie umie jeszcze o nich powiedzieć. Kiedy nie ma takiego malucha, używa swoich umiejętności na innych. Dlatego zawsze stara się odgadnąć, czego pragnie jej partner i dać mu to, zanim on zdąży o to poprosić. Co samo w sobie nie jest złe, bo kto by nie chciał być tak rozpieszczany. W dodatku dzięki temu, kobieta ćwiczy i udoskonala w sobie umiejętności rozpoznawania potrzeb. Problem pojawia się, kiedy kobieta oczekuje tego samego od swojego faceta. No, bo czy od kilkumiesięcznego malucha oczekiwałaby rewanżu za swoje działania? Miała do niego pretensje, że przecież ona TYLE dla niego robi? Czy wystarczyłaby jej wdzięczność wyrażona pomrukiem lub uśmiechem? Skoro więc spełniając zachcianki faceta, traktuje go jak malutkie dziecko, czemu reakcji zwrotnej oczekuje jak od dorosłego?

Nie oszukujmy się. Nie jesteśmy tacy sami. Jeśli facet miałby zachowywać się jak kobieta, to byłby kobietą. Nauczmy cieszyć się, doceniać i akceptować różnice między płciami.