Seks bez uczuć? Dlaczego nie?

Już dość dawno temu stało się modne szerzenie wśród kobiet teorii, że możemy uprawiać seks bez uczuć, jak faceci. W końcu to tylko czynność mająca zaspokoić nasze w zasadzie podstawowe potrzeby, zredukować seksualne napięcie, obniżyć poziom stresu i poprawić humor. W dodatku chodzi o to, żeby z danym facetem się potem nie wiązać, więc można spełnić swoją fantazję i wybrać niesamowicie przystojnego faceta (o ile nam się go uda poderwać) albo jakiegoś „niegrzecznego chłopca”. Jak ma być na raz, to można sobie zaszaleć. Mamy się przecież dobrze bawić. Ewentualnie może to jakiś nasz przyjaciel. Napięcie wręcz wiruje w powietrzu, a my chcemy się uwolnić od tego i móc myśleć normalnie w jego obecności. Rozwiązanie wydaje się banalnie proste – łóżko! Względnie potrzebujemy jakiegoś koła ratunkowego, żeby nie wskakiwać pierwszemu lepszemu do łóżka, tylko poszukać „Pana Właściwego” i przyjaźń z bonusem wydaje nam się na tą chwilę najwłaściwsza.

Tylko nikt nas nigdy nie ostrzega o tym, jak będziemy czuć się po takiej przygodzie. Może żadna z dziewczyn nie chce się przyznać do tego nawet przed sobą. Oczywiście nie umniejszam tego, co się czuje przed „akcją”. To całe podekscytowanie, napięcie, pragnienie, pożądanie buzuje w Tobie. Czasem nawet sam jego dotyk przyprawia o zawrót głowy. Upajasz się każdą sekundką i pragniesz by wszystko szło dalej. W końcu TAKI mężczyzna zwrócił na Ciebie uwagę! To takie niesamowite, nierzeczywiste. Od początku doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, jak skończy się ta przygoda. Wiesz na ile sobie i jemu pozwolisz. Czujesz się fantastycznie – wolna, pewna siebie, seksowna. To nic, że chodzi tylko o tą jedną noc, jeden raz. W zasadzie to jeszcze bardziej Cię nakręca. Możesz zrobić to jak facet! Bez uczuć. Wreszcie mieć władzę. W końcu to zwykłe zaspokojenie potrzeb. Spełnienie pragnień, bo przecież jedyne, co chcesz, to mieć go tu i teraz. Nie obchodzi Cię nic innego. Nie liczy się, co będzie potem. Możesz pozbyć się wszystkich kompleksów, zahamowań. Jesteś pewna, że będzie tak magicznie i cudownie…

A potem budzisz się następnego ranka przepełniona… rozczarowaniem. Dlaczego? Zacznę może od kwestii technicznych. W przypadku, gdy nie będziemy zawiedzione sprzętem naszego wybranka (a doskonale wiemy, że rozmiar azjatycki może się trafić każdemu), pozostaje ukryta w milczeniu prawda, że pierwszy seks zazwyczaj nie jest czymś fajnym. Raz na milion trafia się kochanek, który wie jak zająć się kobietą, żeby mogła go wspominać po latach z uśmiechem na twarzy. Większość to egoiści, którzy w pierwszej kolejności dążą do szybkiego zaspokojenia swoich potrzeb. W końcu Ciebie i tak nie zamierzają nigdy więcej oglądać, po co więc mają się troszczyć o Twoją przyjemność? To nie leży w ich interesie. Dla dobrej opinii? Cóż, większość facetów jest z siebie zajebiście dumna, jeśli osiągnie orgazm. Kobiety najczęściej też nie wypadają perfekcyjnie, bo za bardzo starają się być idealne, a to najkrótsza droga do błędów. Nie mówiąc o tym, że w 3 minuty ciężko dojść do perfekcji. I choć w większości facet będzie wniebowzięty, jeśli przy pierwszym razie weźmiesz do buzi, sama z siebie możesz nie być tak zadowolona. Czy nam się to podoba czy nie, większość „par” potrzebuje pewnego dotarcia się, żeby seks był zajebisty i całkowicie zadowalał obie strony.

Jeśli jednak to nie jest wystarczający powód do bycia rozczarowaną, to mam kolejną kwestię. Zaledwie minimalny odsetek kobiet szuka w seksie samego seksu. Zdecydowana większość zawsze liczy na coś więcej. Na miłość… w tym przypadku od pierwszego bzyknięcia. I to nawet nie jest żałosne… to jest zwyczajnie smutne, bo pustka, którą próbujemy wypełnić przypadkowym penisem, niestety nie znajduje się między naszymi nogami. Nic więc dziwnego, że nasze łóżkowe starania nie pozwalają osiągnąć oczekiwanego efektu, skoro przesadnie obniżamy poprzeczkę. Oszukiwanie samej siebie nigdy nie trwa wystarczająco długo. Myśli zazwyczaj dopadają tak samo, jak kac po mocno zakrapianej imprezie i są jak on miłe.

To nie jest jeden z tych przypadków, w których „nie polubisz, dopóki nie spróbujesz.” Każdy następny raz po prostu będzie znieczulał Cię coraz bardziej, rozczarowywał coraz bardziej. To zdecydowanie nie nie jest gra warta świeczki i nikomu jej nie polecam.