7 rzeczy, które wkurzają mnie w kobietach
Ostatnio pisałam o tym, co mnie wkurza w facetach i stworzenie tamtego tekstu było prawie jak orka w polu. Znalezienie czegoś nie było łatwe, bo ja po prostu po stronie mężczyzn się opowiadam i lepiej z nimi rozumiem. Ich prostota i bezproblemowość do mnie przemawia. Czuję też, że zazwyczaj nadajemy na tych samych falach. Dlatego by oddać sprawiedliwość, postanowiłam napisać też, co mnie wkurza w kobietach. Okazuje się, że to wyjątkowo łatwe zadanie. Tym łatwiejsze, że pracuję prawie z samymi babami i przykłady mam każdego dnia. Dziś ograniczę się tylko do 7 rzeczy.
1. Dziecko centrum wszechświata.
Szanuję wszystkie matki, bo to ciężka orka mieć dzieci i wiem, że sama kiedyś dołączę do tego grona. Jednak ciągłe słuchanie o kupkach, ubrankach, pieluszkach, ząbkach, przedszkolach i całej reszcie po prostu niesamowicie wkurza. No ile można? Dlaczego kobieta stając się matką, nagle przestaje być człowiekiem? Dlaczego nie można z nią pogadać o niczym ciekawszym od konsystencji dziecięcej kupy czy obiadku, jaki mógł konsystencję tej kupy spowodować? Jeśli kiedyś moje życie sprowadzi się do myślenia i rozmów wyłącznie o dziecięcym kale – zastrzelcie mnie. A teraz błagam, mamuśki, zacznijcie być kobietami z pasją, zainteresowaniami, z którymi będzie można porozmawiać o czymś innym niż dziecko. Bycie mamą nie jest jedyną funkcją, jaką można pełnić! Nie jest jedynym tematem do rozmów! Jak wychodzicie do ludzi, żeby oderwać się od domu, to postarajcie się czasem znaleźć tematy z tym domem niezwiązane.
2. Zakupy, ciuchy, buty i kosmetyki.
Skoro przechodzimy do zainteresowań, to mam wrażenie, że kobiety nie mające dzieci lub tylko o nich nie mówiące, nie mają innych tematów jak sprawy urody. Bez przerwy paplają o tym, jak ją poprawić kosmetykami albo ubiorem. Ciągle słyszę rozmowy o zakupach, na których były albo na które wybrać dopiero się zamierzają. Jakie kupiły ciuchy, jakie jeszcze planują nabyć. Opowieści o tym w jakim sklepie i jaka promocja była lub będzie. Buty, torebki, sukienki, spodnie. Jak już się skończą tekstylia, to idzie chemia – podkłady, pudry, szminki i lakiery do paznokci. I tak w kółko i bez przerwy. Jak tak słucham, to ja się nie dziwię, że faceci nie chcą z kobietami rozmawiać. Bo niby o czym do cholery? O kolejnej parze szpilek?!? Ile można ciągle słuchać o tych samych pierdołach?!? Aaaaaaaaaaa!!! Znajdźcie sobie jakieś zainteresowania! Ciekawe zainteresowania!
3. Faceci, faceci, faceci.
No dobra, faceci to ciekawszy temat, przyznaję. Momentami bywa nawet bardzo przyjemny, gdy obgaduje się jakieś ciacho. Sama czasem lubię opowiedzieć czy usłyszeć historię jakiejś mniej lub bardziej udanej miłości. Jednak z naciskiem na CZASEM. Gadanie o swoim facecie bez przerwy nie jest już fajne. O takim, który ma dopiero własnym zostać, też nie jest lepsze. Zwłaszcza jeśli rozmówki przypominają monolog, w którym jedna strona ciągle mówi „a Misio to, a Misio tamto”. Względnie kiedy po miliard razy opowiada tą samą sytuację, żeby się upewnić, że niczego nie przeoczyła, wszystko zrozumiała i doszukała się wszystkich podtekstów, każdego drugiego i nawet trzeciego dna z jego zachowania. W dodatku są momenty, gdy masz wrażenie, że w kółko słuchasz tego samego, a tylko imiona się zmieniają. Serio, czasem mam ochotę reagować jak Ogiński po parówkach – puszczeniem porządnego pawia.
4. Bla Bla Bla razy dwa…
Czyli gadanie tego samego po kilka razy. Zahacza to mocno o poprzedni punkt, bo zazwyczaj kobiety po tysiąc razy roztrząsają, co on powiedział, jak powiedział, kiedy powiedział i co to wszystko może znaczyć. Teorie, fantazje i opowieści tworzone są czasem do zwykłego uśmiechu, zaś męskie słowa czy sytuacja przytaczane bez końca. Przecież może po setnym powtórzeniu sobie, że on powiedział „nie chce się wiązać, chodzi mi tylko o seks”, okaże się, że wcale nie miał tego na myśli. Przecież widać, że kocha, że mu zależy i seks był taki cudowny, więc na pewno on tylko tak gadał. Trzeba zatem powtarzać jego słowa i swoją mantrę, że to nic a nic nie znaczy, bo on nie to miał na myśli. Poza facetami, kobiety jeszcze wałkują tematy swoich wrednych koleżanek, niesprawiedliwych szefów czy innych nieprzyjaznych im ludzi. Oczywiście jako kobieta mam łatwiej, bo w czasie takich historii mogę się wyłączyć i tylko potakiwać, co jakiś czas powtarzając wybrane słowa za autorką monologu, która tylko potrzebuje się wygadać. Gorzej mają faceci, bo oni dodatkowo ciągle słyszą o śmieciach do wyrzucenia czy jej imieninach, o których zapomnieli 5 lat temu. Współczuję im szczerze, bo brak słuchania czy reagowania może się skończyć brakiem seksu i fochem…
5. „Nic się nie stało”
No właśnie skoro o fochu mowa… to po raz kolejny łączę się w bólu z facetami. No cholera, jak widać po kobiecie, że ma problem wymalowany na twarzy, ale twierdzi, że „nic się nie stało”, to nawet ja nie dopytuję. Wychodzę z założenia, że jak ktoś nie chce mówić, to go zmuszać nie będę. Czasem do mówienia o pewnych sprawach trzeba dojrzeć i ja nie zamierzam się domyślać czy ktoś próbuje sobie w głowie pewne sprawy ułożyć czy liczy na moje wzmożone zainteresowanie i dopytywanie. Chcesz coś powiedzieć – mów. Nie chcesz, to spadaj i nie marnuj mojego czasu. Robienie z siebie ofiary, którą trzeba się zaopiekować może działa na facetów z masochistycznymi skłonnościami i opiekuńczymi predyspozycjami, ale i taki w końcu zacznie rozglądać się za kimś normalniejszym, bo nikt nie lubi zbyt długo opiekować się cudzymi dziećmi.
6. Jedno między nami, drugie za plecami.
Kiedyś było takie powiedzenie, że dwie kobiety najmocniej wiąże nienawiść do tej trzeciej. Natomiast pracując w otoczeniu wielu różnych kobiet odnoszę wrażenie, że nie ma znaczenia kim jest ta „trzecia”, bo najczęściej to ta, której akurat nie ma w pobliżu. Nigdy nie rozumiałam, skąd w kobietach tyle bezpodstawnej nienawiści wobec innych przedstawicielek własnej płci. Powodem do obgadywania może być przecież wszystko od stroju po zachowanie i nie ma znaczenia czy i jak bardzo wcześniej lubiły się te kobiety. Może one po prostu zazdroszczą innym ich życia. Własne mają nudne, to wolą rozmawiać o cudzym. Knują, spiskują, obgadują i tym samym dostarczają sobie odrobiny jakichkolwiek emocji, nawet tych żałośnie płytkich.
7. Problemy! Wszędzie tylko problemy!
Czyli problemy i czarnowidztwo. Zauważyłam również, że kobiety wszędzie doszukują się złych rzeczy i problemów. Nowo poznany facet jakiś czas nie dzwoni, więc ona panikuje, bo pewnie nie spodobała mu się randka, albo jej wygląd. Chociaż pewnie jedno i drugie, albo wpadł pod samochód czy go porwali kosmici. Wytłumaczenie, że może faktycznie jest zajęty albo jest zainteresowany, tylko stresuje się i nie chce zadzwonić zbyt szybko, jest zbyt optymistyczne. Lepiej wymyślić jakieś inne, gorsze. Gdy ich facet nie dzwoni – nie kocha, nie zależy mu i w dodatku zdradza palant, bo przecież służbowe spotkanie to za mało, tak samo jak zwykłe zagadanie się z kumplami. Łatwiej założyć, że się puszcza z jakąś, niż że jest zajęty. Do tego trzeba zrobić aferę o podniesioną deskę, rozrzucone na ziemi skarpetki czy szklanki w zlewie, które powinny przecież stać w zmywarce. Można również przyczepić się o to, że facet za mało zarabia, za dużo pracuje i nie zajmuje się nią, a przecież powinien. Ma za dużo koleżanek, kolegów też, bo przecież powinna liczyć się tylko ona. Najlepiej niech też nie ma żadnych zainteresowań poza nią, żeby na końcu mogła go rzucić, bo nie będzie przecież z nudziarzem.
Doprawdy nie wiem, jak faceci wytrzymują z kobietami, bo ja dziękuję matce naturze, że nie urodziłam się lesbijką. Wtedy musiałabym być jedną z tych szczęśliwych inaczej kobiet głoszących, że są singielkami z wyboru, całe życie brać relanium albo zostać alkoholiczką. Samo pracowanie z kobietami sprawia, że mam ochotę złożyć wniosek o pozwolenie na broń. Nie wyobrażam sobie, żebym miała jeszcze z jakąś mieszkać.