Aborcja oczami kobiety

Ponieważ ostatnio coraz częściej chodzą za mną tematy związane z dziećmi, postanowiłam zająć się jednym z bardziej kontrowersyjnych. Prawie wszyscy znajomi radośnie ogłaszają, że spodziewają się potomstwa i zazwyczaj przy okazji dopytują się mnie, kiedy ja dołączę do grona szczęśliwych matek. Temat fantastycznych pytań już opisałam tu. Teraz jednak chcę poruszyć inną kwestię, bo przecież nie dla każdej z kobiet stan „błogosławiony” jest niewyobrażalnym szczęściem. Chcę zwrócić uwagę na te, dla których taka nowina jest gorsza niż koniec świata.

Aborcja – to słowo budzi wiele różnych, często silnych i skrajnych emocji. Chyba każdy ma w tym temacie własne zdanie. Jedni chcą legalizacji, inni całkowitego zakazu. Jedni osądzają te, które chcą się jej poddać, inni poszukują dobrej kliniki, w której można wykonać zabieg. Masa jest mądrych ludzi lepiej wiedzących od zainteresowanych, jaka decyzja będzie w takim przypadku najlepsza. Przecież najłatwiej jest rozporządzać cudzym życiem, kiedy nie będzie trzeba ponosić za nie odpowiedzialności.

Zacznę od tego, że aborcja powinna być całkowicie legalna i wykonywana po jak najniższych kosztach lub nawet w ramach NFZ, żeby każda kobieta, nawet ta najbiedniejsza, miała możliwość wykonania takiego zabiegu. „Problem” dokonywania aborcji nigdy nie zniknie chyba, że ludzie przestaną uprawiać seks. No więc nigdy. Duża grupa ludzi głośno krzyczy, że należy chronić życie, to może jednak zacznijmy od ochrony życia matki. Kobiety, które nie mogą pozwolić sobie na legalny zabieg, szukają innych metod, często nawet tych zagrażających ich życiu. Warto więc przede wszystkim poddać ochronie to już w pełni rozwinięte życie, które może wydać potem na świat kolejne i zdrowe życia. W dodatku dochodzi fakt, że potem zazwyczaj nie mają się do kogo zwrócić, by poradzić sobie z psychicznymi konsekwencjami podjętej decyzji. Jest ona trudniejsza, że jest to społecznie nieakceptowana metoda antykoncepcji „po”. Kobieta zostaje ze swoim problemem sama, bez wsparcia. Wątpię, żeby ta, która sama świadomie zdecydowała o usunięciu dziecka, żałowała takiej decyzji, ale jednak presja społeczeństwa zmuszająca do bycia przede wszystkim matką, może być ciężka do pokonania. Ludzie wciąż bardzo przywiązani są do tego, co powiedzą inni, nawet kosztem komfortu we własnym życiu.

Kolejną sprawą jest to, kto najgłośniej domaga się zakazu aborcji. Są to oczywiście głównie mężczyźni, który nigdy nie będą się bezpośrednio borykać z problemem niechcianego czy nieuleczalnie chorego dziecka. Oni przecież nie są w żaden sposób związani. Nie chcą dziecka, rzucają kobietę i jak się dobrze postarają, to nawet płacić alimentów nie będą. Jakim więc prawem chcą za kobiety decydować, co będzie dla nich lepsze? Kiedyś przeczytałam stwierdzenie, że gdyby mężczyźni mogli zachodzić w ciąże, to kliniki aborcyjne byłyby jak Starbucks. Istniałby po dwie na każdy blok i po cztery na każdym lotnisku. Jestem pewna, że właśnie tak by było. Teraz bowiem decydują o czymś, czego nigdy nie poniosą fizycznych konsekwencji. Łatwo więc udawać moralność, gdy nie ma się zielonego pojęcia, o czym się mówi. Żaden mężczyzna nigdy nie powinien decydować o możliwości dokonania aborcji. Nawet jeśli chodzi o jego dziecko, bo to nie jest jego ciało i jego życie. Jak to Diabeł powiedział – dopóki to coś z kobiecego łona nie może funkcjonować samodzielnie poza nim, pełne prawo do decyzji o tym ma kobieta, której to jest częścią. Całkowicie się z tym zgadzam.

Natomiast jeśli chodzi o tych ludzi, którzy twierdzą, że aborcja jest morderstwem, bo w końcu to coś już od chwili poczęcia jest życiem, które trzeba chronić. Ja zapytam się ich, co z ochroną kobiety, dla której ciąża jest tragedią, którą zmusza się do urodzenia dziecka? Co z opieką nad dzieckiem, które jest niechciane, a musiało się urodzić? Albo na które zwyczajnie nie ma pieniędzy i warunków? Lepiej jest zapełniać sierocińce? Lepszym wyjściem jest skazywanie dziecka na życie w skrajnej biedzie, w rodzinie alkoholowej, w rozbitej rodzinie, bez miłości? Albo potem sądzenie tej, która akurat miała za śliski kocyk?

Mówi się, że aborcja jest tragedią czy nieszczęściem? Tylko dla kogo? Przecież to świadomy wybór tych, dla których to właśnie ciąża była nieszczęściem i tragedią. Dla mnie większą tragedią byłoby urodzenie dziecka, którego nie chcę, którego nie potrafiłabym pokochać. Urodzenie nieuleczalnie chorego dziecka, którym nie potrafiłabym się zająć. Decyzja czy urodzić czy usunąć zawsze powinna być indywidualną sprawą kobiety, która ją podejmuje. Nikt nie powinien móc się w nią wtrącać. Nie podejmujmy decyzji, których konsekwencje nigdy nas bezpośrednio nie dotkną.

Nikt nie będzie żył życiem tych rodzin i tych dzieci. Nie będzie im dawał pieniędzy, pomagał w wychowaniu, zapewniał warunków do godnego życia. Nie będzie wspierał, jeśli zamiast dziecka urodzi się warzywo. Dlaczego więc tyle jest chętnych do podejmowania za te kobiety decyzji, która wpłynie na całe ich przyszłe życie? Czyżby zbyt mało nieszczęścia już było na świecie? Ktoś rozmawiał z rodzinami, w których dziecko urodziło się nieuleczalnie chore? Czy skazywanie takiego dziecka na życie w szpitalach, zabiegi, operacje i ciągły ból fizyczny bądź psychiczny, jest bardziej humanitarne niż wyskrobanie go, kiedy była okazja? Dlaczego mamy świadomie skazywać je na życie w kalectwie? Życie bez perspektyw? Czy nie lepszą ochroną takiego życia, byłoby niedopuszczenie do niego w ogóle?

Ciąża nie zawsze jest świadomą decyzją. Czasem to wpadka rozsądnych ludzi, bo antykoncepcja zawiodła. Czasem jest to wpadka z głupoty, bo ktoś wierzył, że jak będzie skakać po seksie, to w ciążę nie zajdzie. A czasem niestety jest to owoc przymusu i przemocy. Jednak nie ważne jaka była przyczyna, bo żadna nie jest wytłumaczeniem, aby karać matkę i dziecko. Zwłaszcza dziecko, które będzie potem niekochane, pomiatane lub oddane do domu dziecka. Poród czy aborcja to zawsze powinien być indywidualny wybór każdej kobiety. Tylko ona wie, w jakiej sytuacji się znajduje. To na jej całe życie wpłynie potem taka decyzja.

Dziecko nie jest ciuchem, który zwrócisz do sklepu. Nie jest psiakiem, któremu znajdziesz bez problemu nowy dom. Jest odpowiedzialnością, którą podejmuje się na całe życie. Nie można nikogo zmuszać do wzięcia na siebie takiego ciężaru, jeśli nie jest na to gotowy. Nikt nie powinien być skazany na dziecko, jeśli nie jest w stanie go wychować. Aborcja też może uratować życie – matki. Jej zakaz może zniszczyć dwa lub trzy – matki, ojca i przede wszystkim dziecka.

„Nie będziesz za mnie umierać, to nie mów mi, jak mam żyć.”

Dlatego oczywiście jestem zarówno za legalizacją, jak i za samą aborcją.