Bezpieczny Autobus – dbanie o bezpieczeństwo czy spychanie odpowiedzialności?
Wczoraj komentowałam bezsens reklamy o Smutnym Autobusie i na koniec zwróciłam uwagę, że nie podoba mi się pomysł zrzucania odpowiedzialności za sprawdzanie pojazdów na pasażerów. Za każdym razem, gdy słyszę, że ktoś ma kontrolować pracę innych ludzi, za darmo, to mnie coś strzela.
Od pilnowania stanu technicznego są mechanicy w zajezdni, kierowcy danego autobusu i pewnie ktoś jeszcze. Im wszystkim płacą za to, żeby dobrze wykonywali swoją pracę i (choć może naiwnie) wierzę, że pilnowanie, by żaden złom na drogę nie wyjechał, należy do ich podstawowych obowiązków. Dodatkowo kontrolą pojazdów zajmują się między innymi policjanci. W przypadku autokarów wycieczkowych mamy jeszcze przewodników czy też opiekunów wycieczek, którzy powinni ten stan skontrolować. Niech mi zatem ktoś wytłumaczy, dlaczego dodatkowo ma się do tego „zatrudniać” osoby postronne?
Ja doskonale rozumiem dbałość bezpieczeństwo własne, swoich dzieci, bliskich i nawet obcych zupełnie ludzi, ale bez przesady. Jednak chciałabym mieć odrobinę zaufania do specjalistów, którzy są na danych stanowiskach zatrudniani. W końcu nie tylko autobusami się podróżuje. Czy przyjdzie nam też sprawdzanie stanu tramwajów, pociągów, samolotów i statków (tych kosmicznych kiedyś pewnie też)? Może zacznijmy sprawdzać wszystko po wszystkich, bo przecież zaufać nie można już absolutnie nikomu.
Pamiętam, że podobna sytuacja oburzyła mnie w mojej poprzedniej pracy. Dostałam ochrzan za źle wysłaną przesyłkę, bo to niby mój obowiązek był, żeby sprawdzić czy koleżanka dobrze wprowadziła dane do systemu. Niestety system był zaprogramowany w ten sposób, że „sprawdzenie” wymagało wykonania dokładnie takich samych czynności, jak wprowadzenie tych danych. Jednym słowem miałam robić swoją robotę i jakby koleżanki. No to ja się pytam, po jaką cholerę ona została zatrudniona i czemu nie ponosiła konsekwencji swojego niedbalstwa? Dlaczego inni, którzy mieli dość swojej roboty, mieli ją jeszcze sprawdzać na każdym kroku?
Jak dla mnie, to nie powinno się robić cudownej aplikacji do sprawdzania autobusów i wydawać kasy na kampanię, tylko dopilnować, żeby na odpowiednich stanowiskach pracowali odpowiedni ludzie. Idioci, którzy wsiadają w rozlatujący się autobus i chcą nimi wozić pasażerów, nie powinni w ogóle wykonywać swojej pracy. Nie szanują życia innych ludzi i swojego własnego. Nie szanują też czasu innych, bo wiadomo, że popsuty autobus oznacza przesiadkę i często czekanie na następny. W godzinach szczytu możemy przez to stracić znacznie więcej czasu, bo ludzie z wypchanego po brzegi pojazdu nie zmieszczą się do jednego kolejnego. Poza tym już widzę, jak kierowca autobusu łaskawie czeka, aż wpiszę w aplikację numer rejestracyjny pojazdu, zanim zdecyduję się wsiąść. Rozradowanych tą sytuacją pasażerów też potrafię sobie wyobrazić. Chociaż tyle dobrze, że nie karzą nam sprawdzać tego stanu technicznego samodzielnie.
Na koniec odrobina humoru.
Pomijając filmiki, kampanię i całą wokół niej aferę, to jak wam się podoba pomysł aplikacji Bezpieczny Autobus?