Chcę mieć dziecko! Natychmiast!
Ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, że wiele kobiet wciąż żyje w przekonaniu, że trzeba złapać męża i urodzić dziecko. Oczywiście im szybciej tym lepiej. Facet staje się wtedy nazwiskiem w dowodzie i dawcą spermy, a przestaje być partnerem. O ile w ogóle kiedykolwiek nim był dla takiej kobiety. Skoro od samego początku ubierała go w ślubny garnitur i wciskała w ręce dziecięcy wózek, to czy widziała w nim partnera dla siebie? Jakoś nie wydaje mi się. Moim zdaniem, chodzi o to, że kobieta potrzebuje poczuć się kochana bezwarunkowo i zawsze komuś potrzebna. To ma właśnie zapewnić jej słodkie bezbronne maleństwo, a nie partner. I często jest w tym tak niesamowicie zaślepiona, że nie ważne staje się z kim ten ślub i dziecko, byle było, ani nieważne, jak dobry jest mężczyzna, jeśli dziecka nie chce.
Pierwszy mąż mojej znajomej ideałem nie był. Sama potem zastanawiała się, co w nim widziała, ale ślub wzięli, dziecko mu urodziła. No i teraz wychowuje je sama, bo tamten okazał się totalnym skurwielem. Oczywiście, gdy się związała z następnym facetem, to prawie od początku mu przebąkiwała coś o tym, że już by drugie chciała. Aż dziw, że na ex-mężu się nie nauczyła, że faceta trzeba dobrze poznać, zanim da się mu zapłodnić. O tym, że ich stać nie było na kolejną skarbonkę bez dna nie wspomnę. Ważniejsze jest, że on nie był jeszcze gotowy na dziecko, a u niej parcie było zbyt wielkie. Cierpliwość okazała się za mała i nie liczyło się to, że lepszego faceta już nigdy nie spotka. Nie był gotowy to odeszła.
Inna moja znajoma – 23-letnia studentka, która mieszka z rodzicami, chce w wieku 25 lat urodzić dziecko chłopakowi, który obecnie lat ma 22 i, tak jak ona, mieszka z rodzicami i studiuje. Plan ambitny. Nie powiem, trzeba mierzyć wysoko, ale jeśli cel zależy od drugiego człowieka… wypadałoby również pochodzić realnie. Tym bardziej, że ciągle na niego narzeka i straszy go, że, jak nie wydorośleje, to go zostawi. Skąd ta nadzieja, że po ślubie i z dzieckiem będzie lepiej? Albo wiara, że na zawołanie można dorosnąć?
Faceci dojrzewają później. Ich natura nie wyposażyła w instynkt macierzyński, więc zazwyczaj zanim zdecydują się na dzieci, racjonalnie analizują czy mogą sobie na to pozwolić. Nie kierują się zasadą „ma tak być, bo chcę” (mówię o normalnych facetach ;-)). A kobiety, nawet biorąc młodszego faceta, oczekują, że oni z miłości do nich to wydorośleją i nagle staną się gotowi do tak wielkich zobowiązań. Co ciekawe, bardzo często są to też kobiety, które wcale nie są całkiem szczęśliwe w tych związkach. Skąd więc to parcie na scementowanie związku małżeństwem i dzieckiem? Żeby trudniej było odejść od niewłaściwego faceta? Po co chcą unieszczęśliwić trzy osoby – siebie, partnera i dziecko?
No i niech mi ktoś wytłumaczy, co takiego fascynującego jest zmienianiu pieluch, nieprzespanych nocach, kolkach i całej tej reszcie przy boku faceta, którego się nie kocha, że większość tak rozpaczliwie do tego dąży?
Albo po prostu zajrzyjcie na facebooka, twittera lub instagram.