Co wkurza mnie w ludziach z Facebooka?

Zarówno wśród moich (jeszcze) znajomych, jak i ludzi, którzy dopiero wysyłają mi zaproszenia na Facebooku, pewne rzeczy niezmiennie mnie denerwują. Mam wrażenie, że niektórzy specjalnie chcą innym utrudniać życie i na „dzień dobry” wzbudzać niechęć do jakiegokolwiek kontaktu.

Wspólny profil

Kasia i Jan Kowalscy. Że co proszę? Wspólny dowód osobisty też mają? Ja rozumiem, że się kochamy, nie mamy tajemnic i takie tam bzdety, ale bez przesady. Może Kasia przed Janem sekretów nie ma, ale ja mogę np. nie chcieć, żeby moje prywatne wiadomości i problemy były czytane przez jej szanownego małżonka, gdy akurat najdzie mnie ochota na zwierzenia. Oczywiście nie nachodzi, ale jakby tak mi nagle się przeobraziła wieloletnia przyjaciółka, to by mnie chyba coś trafiło.

Wspólne profilowe

Wchodzisz sobie na profil Zenka, a tam ślubna fotka… i żona na niej razem z nim. Rozdwoił się i płeć zmienił w chwili zawarcia małżeństwa?!? Rozumiem, że radość i miłość rozpiera, a wręcz wylewa się z każdej strony. Możesz nawet sobie wrzucić 1000 zdjęć z tego jedynego, najważniejszego dnia, ale nie w profilowe do cholery! Wrzuć swoje ślubne, a nie wasze. Nie mówiąc już o wstawianiu zdjęć z koleżanką/kolegą czy grupowych. To jest TWÓJ profil. Masz jakieś problemy, że stale potrzebujesz towarzystwa? Myślisz, że w grupie wyglądasz lepiej lub ktoś przez to uzna, że jesteś tak rozrywkową osobą?

Uroczy bobasek

Tu nie ma dla mnie większego znaczenia czy wrzucasz na profilowe swoje zdjęcie z przeszłości czy fotkę swojego dziecka. Zaburzenia osobowości się leczy, a nie nimi afiszuje. Rozumiem miłość rodzicielską i chęć pochwalenia się, ale jak ktoś będzie chciał oglądać Twoje dziecko, to sobie znajdzie odpowiedni folder i tam popatrzy. Serio, serio. Wrzucania swojego własnego zdjęcia z czasów pieluszkowych jest dla mnie totalnie niepojęte.

Zdjęcie tajnego agenta…

…czyli wszystkie te fotki, na których cię nie widać, bo stoisz tyłem, bokiem, chwalisz się ustami, nosem czy kawałkiem tyłka oraz takie, do których potrzeba jest lupa. Widoki są fajne, ty na nich również, ale na wizytówkę profilu się to nie nadaje zupełnie. Jak już musisz, to wrzuć je na „zdjęcie w tle”. W zasadzie to jeszcze dorzucę tu całkowity brak zdjęcia, animowane stworki czy fotki ulubionych aktorów. Jak mi jeszcze ktoś znajomy zmieni, to potrafię wybaczyć. Może to jakieś chwilowe zaćmienie i jeszcze się nawróci, ale jak dostaję zaproszenie od Kasi W. wyglądającej jak Smerfetka, to sorry, ale nie. Jak ty się wstydzisz tego, jak wyglądasz, to ja się wstydzę cię znać.

Jaś Wędrowniczek

Sexy Kasia, Zbuntowany Wojownik czy Czerwony Kapturek. Brakuje tylko Gorąca18wawa lub napalony17cm do kolekcji. Facebook to nie portal randkowy czy czat dla zdesperowanych, że musisz wymyślać chwytliwego nicka, żeby ktoś cię zauważył. Zwłaszcza, jeśli wysyłasz komuś zaproszenie. Dorzuć jeszcze zdjęcie, które przedstawia postać z kreskówki i możesz darować sobie klikanie „dodaj znajomego” na moim profilu. Z porąbanymi osobami nie chcę mieć nic wspólnego. Wybaczam w ostateczności autorom bloga, którzy stworzyli sobie drugi profil, ale tylko wtedy, gdy mi skrobną jakieś info o sobie. Wiara w to, że są tak popularni, że przyjmę ich do znajomych jest piękna, ale na mnie to nie działa.

Tajne przez poufne

Czyli profile bez żadnych informacji. Dostajesz zaproszenie od Kasi Z., która ma profilowe na tle piramidy. Nawet przez lupę się nie dopatrzysz, kim ona właściwie jest. No to wchodzisz na profil, może jakieś info – wspólna szkoła, praca, znajomi… a tam czarna dziura i komunikat „Aby móc zobaczyć, co on/a udostępnia znajomym, przyjmij zaproszenie…” No kurczaki pieczone! Serio?!

To oczywiście nie są wszystkie rzeczy, ale w takie kwestie jak kultura osobista, wrzucanie dziwnych fotek, linków, zapraszanie na durne wydarzenia czy do jeszcze durniejszych gier, nie chcę się dzisiaj wdawać.

Foto