Dlaczego aborcja powinna być legalna?
Zostałam trochę natchniona przez jednego z czytelników, który głośno w komentarzu zaprotestował przeciwko aborcji. Oczywiście cholera mnie wzięła od razu, bo znów mi jakiś facet mówi, że kobiety powinny rodzić dzieci. Jak taki mądry jest, to niech sam rodzi. Wypowiada w temacie, który go nigdy bezpośrednio nie dotknie, bo nawet jakby jego partnerka kiedyś chciała usunąć, to wciąż to będzie ona, a nie on. Nigdy więc tego nie zrozumie. To nigdy nie będzie chodziło o jego ciało i o jego życie. Zresztą pisałam już o tym tutaj.
Z tym, że zdaniem wielu ludzi popieram morderstwa, też się już pogodziłam. Tu nawet nie ma jak walczyć z argumentami, bo to dyskusja, kiedy płód staje się człowiekiem. Dla niektórych zaś dzieje się to już w momencie zapłodnienia. Jak więc wytłumaczyć, że zarodek to nie człowiek?!? Chcą sobie w to wierzyć, to niech wierzą. Ja się z tym nie zgadzam. Tak jak z argumentem czytelnika, że kobieta nie ma żadnego prawa do dziecka, które się w jej ciele rozwija. WTF?!?!?!? Jak to nie?!? Jest w jej ciele? Żyje dzięki niej? No to jak może nie mieć do niego praw? Bo jak do rodzenia to ona MUSI, ale jak do usunięcia, to już praw nie ma? Chyba tej logiki nie rozumiem, ale w zasadzie to ja o czym innym chciałam.
Przeciwnicy aborcji nie rozumieją jednej rzeczy – ona nigdy nie zniknie. Ludzie znajdą sposób na rozwiązanie swojego problemu w bardziej lub mniej bezpieczny dla własnego życia i zdrowia sposób. Albo zrobią to po cichu w domu, albo pojadą na wakacje, do kraju, który aborcji nie zabrania. Zakazywanie aborcji jedynie naraża tych ludzi, który uważają, że innego wyjścia dla nich nie ma, bo co mają zrobić, to i tak zrobią. W niczym to nie pomaga i na pewno nie ogranicza skali problemu. To tylko takie udawanie, że skoro zostało zabronione, to na pewno zakazu nikt nie łamie. Naiwne strasznie.
Wyobraźmy sobie jednak, że aborcja jest legalna. Pójdźmy dalej i załóżmy, że nawet finansowana przez NFZ. Kobieta zachodzi w ciążę, świat jej się wali, ale w końcu wpada na pomysł „usunę!” Idzie do lekarza, opowiada o całej swojej sytuacji, powodach decyzji, obawach i wszystkim innym, z problemami w dzieciństwie włącznie. No i mamy teraz lekarza, załóżmy jeszcze, że jest odpowiednio wykwalifikowany i zaangażowany w swoją pracę. Niech nawet jeszcze wierzy, że ma misję i na prawdę może pomagać ludziom. No więc ten lekarz zbiera sobie wywiad od pacjentki, kieruje na rozmowę z psychologiem, psychiatrą czy innym coachem. Tamci prowadzą kolejne rozmowy i oceniają stan pacjentki. Starają się oczywiście omówić z nią przyzwoicie czy jest aby na pewno w 100% pewna, że chce to zrobić. No i nie wiem jak wam, ale mi zdecydowanie wygląda to na dobrą drogę. Część z tych kobiet po rozmowie z lekarzem może zrezygnować z aborcji, a te które się jednak na nią zdecydują będą mogły zrobić to w ludzkich warunkach, nie narażając własnego życia czy zdrowia. Nie mówiąc o tym, że można byłoby to jeszcze połączyć z informowaniem kobiet o alternatywach dla aborcji, jak oddanie dziecka do adopcji i pomoc w załatwieniu z tym związanych formalności.
Najłatwiej jest powiedzieć, że kobieta musi urodzić. Gorzej już ze znalezieniem argumentów, dlaczego niby musi. Gorzej z zapewnieniem warunków, żeby rodzić chciała. Bo chyba jednak coś jest w tym, że coraz więcej kobiet nie chce się podejmować roli matki i albo stara się w ciąże nie zajść w ogóle, albo potem myśli jak ją usunąć. Coś sprawiło, że kobiety nie odbierają już ciąży jako spełnienia swoich wszystkich marzeń. Mam nawet niejasne wrażenie, że stoi za tym beznadziejna polityka rodzinna naszego kraju. No bo skoro do utrzymania na względnie przyzwoitym poziomie dwojga ludzi, muszą oni oboje pracować, to jak mają żyć się na tym samym lub nawet zbliżonym poziomie, gdy jedno z nich będzie siedzieć w domu i jeszcze dojdzie trzeci członek do rodziny do utrzymania? Moja matematyka nie daje tu rady, bo mi się to po prostu nie zgadza. Pewnie nie tylko mi, skoro wizja ubóstwa tylu kobiet jakoś nie zachęca do prokreacji. No, ale najłatwiej jest pogarszać sytuację finansową społeczeństwa i do tego kazać im robić i rodzić dzieci. Zakazy przecież zawsze wpływały na społeczeństwo motywująco.
Dobra… idę się rozmnażać… a tym, którzy tak głośno krzyczą za zakazem aborcji, z całego serca życzę, żeby się kiedyś znaleźli na miejscu tych kobiet, które przed taką decyzją muszą stanąć.
No i oczywiście znajdziecie mnie TU.