Dlaczego ona zdradza/odchodzi?
Ostatnio słyszę coraz więcej historii o tym, że to kobiety zdradzają lub porzucają swoich partnerów. Porządnych mężczyzn, którzy ze zdziwieniem obserwują, jak ich świat rozpada się na kawałki. Zaskoczonych, że ich partnerka mogła posunąć się do takich kroków, że mogła znaleźć sobie kogoś innego. Nierozumiejących jak do tego wszystkiego doszło. Tylko kiedy ja słucham tych historii, zastanawiam się, czemu panowie są zdziwieni.
Nie znam osobiście i nawet nie słyszałam jeszcze o przypadkach, żeby kobieta w pewnym sensie nie uprzedzała o swoich zamiarach. Pomijam krótkie i przelotne znajomości, które kończą się tak samo nagle, jak się zaczęły. W przypadku normalnych i dłuższych relacji kobieta zawsze uprzedza swojego partnera o możliwości rozpadu związku. Dlatego wydaje mi się, że w większości panowie nie są nauczeni słuchać i nie rozumieją konsekwencji swojej wobec kobiet postawy. Co jest dziwne, bo mechanizm działa dokładnie w ten sam sposób, jak u nich.
Uzupełniam braki
Posłużę się dość prostym przykładem. Gdy facet w związku ma za mało seksu, zazwyczaj w pierwszej kolejności sięga po porno i masturbacje. Stara się rozładować napięcie i chociaż w wyobraźni spełnić swoje fantazje. Zdarza się tak, że po jakimś czasie przestaje mu to wystarczać. Wtedy idzie o krok dalej – kochanka. Czasem to on jej szuka, innym razem wpada mu w ręce sama. Korzysta więc i uzupełnia braki ze związku. Przecież kocha swoją kobietę, a to jest tylko seks. Nic groźnego. To samo robią kobiety, chociaż zazwyczaj szukają czegoś innego.
Potrzebuję komplementów
Zazwyczaj zaczyna się niewinnie. Ona idzie do fryzjera. Cisza. Kupuje nową sukienkę i buty. „Znowu na pierdoły pieniądze wydałaś!” Stoi przed lustrem godzinami i w końcu pyta „i jak wyglądam?”. Ty nie odrywając oczu do komputera/TV burczysz „tak, tak… dobrze”. Nic więc dziwnego, że gdy wychodzi w nowej fryzurze, sukience i butach na ulice, do pracy i zalewa ją fala komplementów od obcych facetów na ulicy, kolegi z biura, robi jej się gorąco. Znów czuje się atrakcyjną kobietą. Następnym razem stara się nieco bardziej. Większy dekolt, wyraźniejszy makijaż. Oczywiście dla siebie. W końcu to ona będzie słuchać komplementów, widzieć pełen pożądania wzrok kolegi z innego działu. Nawet prosić się nie musi głupim „i jak wyglądam?”.
Szukam przyjaciela
Przyjaciółki nam nie wystarczają. Z mężczyznami rozmawia się w zupełnie inny sposób. No i przede wszystkim chodzi o to, że za partnera bierzemy sobie człowieka, a nie zwierzę czy mebel. Chcemy rozmawiać z nim, radzić się go, pytać, a czasem po prostu zwierzyć się z beznadziejnego dnia. Oczywiście rozumiemy wasze potrzeby (mówię za siebie). To, że chcecie trochę ciszy i spokoju po pracy. Chcemy jednakże, aby nasze potrzeby też były spełniane. Wygadamy się i możemy się zamknąć. Względnie możemy pozwolić wam posiedzieć w spokoju, pograć, obejrzeć coś lub cokolwiek tam chcecie robić, ale potem chcemy trochę waszej uwagi dla siebie. Gdy jej nie dostajemy w związku, korzystamy, gdy nadarza się okazja poza nim. Czaty ze znajomymi, kolegami z pracy czy nie znajomymi na portalach.
Chcę bliskości
Pocałunek, dotyk dłoni, przytulenie, trzymanie się za ręce, siedzenie na kolanach. To wszystko, co robią zakochane pary, kobiety chcą robić przez cały czas trwania związku. Ta potrzeba nie znika. Chcemy być rozpieszczane, masowane, dotykane, całowane. Jesteśmy z wami, bo lubimy i chcemy waszej bliskości oraz obecności. Oglądanie waszych pleców lub profilu, gdy gracie w jakieś gry lub oglądacie filmy może być fajne przez jakiś czas, jako urozmaicenie, odpoczynek dla nas, ale nie jako stały element „wspólnego” życia. Potrzebujemy BYĆ Z WAMI, a nie obok was. Argumenty, że skupiacie się na pracy, zarabianiu na dom są dobre, ale nie wystarczające. Głównie z tego powodu, że to są wymówki. Na pogłaskanie partnerki po twarzy, pocałunek i otoczenie ją ramienia nie stracicie dużo czasu, a korzyści mogą być zdumiewające.
Pragnę być pożądana
Często w szarej codzienności ginie wzajemna fascynacja i namiętność. My (znaczy ja) mamy w szufladach odpowiednie akcesoria do jej rozbudzania. Koronkowa bielizna, seksowne przebranie, gorset. Często jednak nie wystarcza to, żeby zapłonął w was ogień, za którym tęsknimy. Słyszałam od wielu kobiet te same zdania „nie czuję, żeby mnie pragnął”, „już nie jestem dla niego atrakcyjna”, „nie pociągam go”. Jeśli w większości wolisz swój komputer i rozmowę z koleżanką do później nocy, nie dziw się, że twoja kobieta straci głowę dla gościa, któremu pożądanie będzie wychodzić uszami na jej widok. Ona chciała widzieć ten ogień w twoich oczach, ale gdy zrobiło jej się zbyt zimno, ogrzała się przy innym ognisku.
Wysyłam S.O.S.
To nigdy nie dzieje się nagle. To nie jest tak, że wstajemy rano i stwierdzamy, że czas pakować walizki czy wskoczyć innemu do łóżka. Nawet sam flirt nie przychodzi nam do głowy od razu. Na samym początku dopominamy się wszystkiego od was. Mówimy, prosimy, przypominamy, a w końcu najczęściej zaczynamy zrzędzić. Szukamy waszej uwagi i bliskości. Walczymy o rozmowy i namiętność. Odchudzamy się, stroimy i malujemy w nadziei na komplementy. Czasem wręcz zatruwamy wam życie z głupią nadzieją, że oderwiecie się od swojej pracy, gry czy kolegów i znów zaczniecie zauważać nas, jak na początku związku, gdy jeszcze chcieliście nas zdobyć.
Niekochana
Gdy w końcu wszystko zawodzi, kobieta czuje się niekochana. Nie dość dobra. Nie atrakcyjna. Wybrakowana. Wtedy albo szuka kogoś, kto jej udowodni, że tak nie jest, albo zwyczajnie korzysta, gdy taki osobnik pojawi się sam. Nagle zaczyna dostrzegać kolegów, którzy prawią jej komplementy. Sprzedawcę, który zawsze odkłada dla niej ulubione owoce. Współpracownika, który przyrządza jej ulubioną kawę i zawsze znajduje czas, żeby jej wysłuchać. Z czasem ulega, bo przecież zależy jej tylko na tym, by znów być kochana.
Nie dziwcie się więc panowie. To wasza ignorancja i obojętność sprawiły, że patrzycie na jej spakowane walizki lub czytacie namiętne smsy z innym. Ona was ostrzegała. Mówiła czego pragnie, czego potrzebuje i na czym jej zależy. Nawet jeśli nie robiła tego w sposób dla was zrozumiały, to widać wam też nie zależało na tym, by dowiedzieć się, o co jej chodziło. To nigdy nie jest wina tylko jednej strony. Rozminęliście się gdzieś po drodze. Nie potrafiliście się dogadać lub, co gorsza, nie chcieliście tego zrobić. To dobrze, że pytacie „dlaczego”. Może dzięki temu nauczycie się, jakich błędów nie popełniać w przyszłości.
W razie wątpliwości czy odmiennych historii zapraszam do komentowania, pisania na maila (taka biała kopertka po lewej) lub pisania na facebooku. Gdyby wam było mało, możecie mnie też śledzić na twitterze lub instagramie.