Fantazje seksualne – rozmawiać czy wdrażać?
Do napisania tego tekstu w pewnym sensie sprowokował mnie Volant. Lubię jego teksty i w większości zgadzam się z tym, co pisze u siebie. Tym razem jednak muszę delikatnie zaprotestować.
Oczywiście podejrzewam, że panom spodobały się przykłady opisane w podlinkowanym wyżej tekście. Właściwie mi większość też się spodobała. Nie miałabym nic przeciwko prezentom z seksownej bielizny czy kajdankom. Sposób wprowadzenia tego w życie też mi przypadł do gustu. Są rzeczy, które zdecydowanie lepiej zrobić niż o nich mówić. Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że nie każda fantazja i nie z każdą osobą może być zrealizowana bez wcześniejszej rozmowy.
Volant pisze:
„Ludzie uciekają w słowa kiedy brakuje im odwagi, chęci lub umiejętności, żeby przejść do czynów. Jeśli możesz, bardzo chcesz lub umiesz zarobić milion to nie rozmawiasz o tym, że fajnie byłoby to zrobić, tylko to robisz.”
Byłoby to nawet piękne porównanie, ale kasa to nie związek z drugim człowiekiem. Nawet w przypadku zarabiania miliona, gdy planujesz kogoś włączyć do spółki, liczysz się z jego zdaniem, przedstawiasz pomysł i realizujecie go wspólnie lub uzyskujesz zgodę na podjęcie stosownych działań. Nie wrzucasz wspólnej kasy na giełdę bez porozumienia, bo TY tak uważasz i nie będziesz o tym z nikim rozmawiać.
Tak samo sytuacja wygląda w relacjach damsko-męskich. Jak jesteś sam, to sobie zamów dziwkę lub kilka i spełniaj swoje fantazje. Możesz też wyrwać jakąś wyzwoloną niunię na dyskotece, jeśli masz takie potrzeby. Jednak kiedy jesteś w związku, to rozmowa jest niezbędna, choćby ze zwykłego szacunku dla uczuć drugiej osoby. Owszem, można przyjąć założenie, że nie wie się czy coś się podoba, dopóki się tego nie spróbuje. Tylko nie zawsze trzeba chcieć tego próbować. Nie widzę sensu we wciąganiu kreski po to, żeby się dowiedzieć, że na narkotyki nie ma się ochoty. Z niektórymi fantazjami jest tak samo.
Dajmy na to taki trójkąt. To, że kobieta przejawia zainteresowanie innymi kobietami czy nawet ma skłonności biseksualne, nie oznacza jeszcze, że będzie chciała podzielić się z jakąś inną laską swoim facetem. Czy nam się to podoba czy nie, kobiety kierują się emocjami przed, w trakcie i po zdarzeniu. Coś co może jej się podobać w fantazji i podczas jej realizowania, może już rozwalić jej psychę później. Dobrze zostało ujęte to tekście z bloga Pokolenie Ikea:
„Kobiety są zazdrosne. Zwłaszcza jeśli chodzi o przypadek gdy jedna z nich jest w stałym związku z mężczyzną. A dlaczego on ją pocałował? A dlaczego dłużej poklepuje ją po tyłku? A dlaczego w ogóle dotyka jej cycków? A dlaczego tak mu stoi na jej widok? JUŻ MNIE NIE KOCHA!! JUŻ GO NIE PODNIECAM!„
Nie mówię, że to ma sens. Nie twierdzę też, że kobieta powinna mieć lub będzie miała takie myśli, gdy zdecyduje się na trójkąt. Uważam jednak, że może coś takiego przyjść jej do głowy i to jest wystarczający powód, żeby przed realizacją pewnych fantazji porozmawiać z ukochaną osobą.
Jest też druga strona medalu, którą doskonale widać właśnie przy trójkątach. Załóżmy, że jej skryte marzenie to dwóch panów. Przyprowadza jakiegoś przystojniaka do domu, gotuje, daje po piwku, a gdy się już rozluźnicie, proponuje seksownym wibrującym głosem „a teraz… go pocałuj”, bo marzy właśnie o tym, by zobaczyć, jak się całujecie i pieścicie. Może kręci ją widok dwóch zespolonych ze sobą seksownych męskich ciało dokładnie tak samo, jak faceci marzą o dwóch kobietach zajmujących się sobą. Czy naprawdę chcielibyście, żeby wasza kobieta przyprowadziła wam biseksualnego faceta do łóżka, żeby mógł was spenetrować, bez wcześniejszego zapytania was o zdanie? Nie wydaje mi się…
Jestem całkowicie za realizowaniem swoich fantazji. Za robieniem prezentów z bielizny, za przykuwaniem kajdankami, za trójkątami i wszystkim, co wam przyjdzie do głowy… ale tylko wtedy, gdy obie strony mają na to ochotę. Zapewniam was, że wiem, o czym mówię. Z Diabłem spełniliśmy prawie wszystkie swoje fantazje. Te, których jeszcze nie zrealizowaliśmy czekają na swoją kolej. Za każdym razem jednak rozmawiamy o tym. Co często zresztą skutkuje dodatkowymi pomysłami, które potem wdrażamy w życie.
To nie rozmowa jest problemem. Problemem jest nieumiejętne jej prowadzenie i zostawianie swojego życia w fazie fantazjowania. Powiedzenie głośno o swoich marzeniach nie musi oznaczać ich końca. Wręcz przeciwnie, może być początkiem nowego sposobu wcielenia ich w życie. Dlatego fantazjujcie do woli, rozmawiajcie bez końca i nieustannie realizujcie razem swoje marzenia.
P.S. Wciąż możecie wypełnić ankietę z poprzedniego tekstu -> klik.