Foch nie tylko dla kobiet

Chciałam was poczęstować jakimś mądrym tekstem, w którym wyjaśniłabym skąd u facetów wzięła się nikomu niepotrzebna zniewieściałość i strzelanie fochów. Zdaje się jednak, że wszystkie powody, a właściwie jeden, zamieściłam w poście przeciwko babom. Dzisiaj zatem opiszę wam dziwne przypadki, które mi się ostatnio trafiły.

Na pierwszy ogień pójdzie mężczyzna mi bardzo bliski, którego zachowanie zszokowało mnie chyba najbardziej. Otóż kilka dni po jednej z naszych prywatnych rozmów, postanowił na facebooku opublikować wpis. Niby do wszystkich, ale jednak użył w nim kilku sformułowań z naszej skromnej wymiany zdań. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby ów wpis nie był bezpośrednimi pretensjami pod moim adresem. Zamiast więc zachować się jak normalny facet i prywatnie wyjaśnić ze mną sprawę, wrzucił to do sieci. Jak baba. „Genialne” posunięcie, którego nie spodziewałabym się po nim nigdy w życiu. W dodatku takie idiotyczne zachowanie miałoby jakiś sens, gdyby chciał przekazać wiadomość osobie, która unika z nim kontaktu – nie odbiera telefonów, nie odpisuje na smsy. My zaś mieliśmy do tamtej akcji kontakt dość regularny.

Kolejny przypadek to znajomy, który odezwał się do mnie z pytaniem na facebooku. Odpisałam mu grzecznie. On podziękował i wydawało mi się, że wszystko jest ok. Niestety facebook spłatał nam figla, bo moja odpowiedź do niego nie dotarła, a jego podziękowania miały być z przekąsem, którego niestety za pośrednictwem czata nie wyczułam. Boję się nawet pomyśleć, co byłoby, gdybym mu wtedy odpisała „nie ma za co, polecam się na przyszłość”. W każdym razie, usunął mnie ze znajomych, ale zaraz po lub jeszcze przed wystosował do mnie wiadomość uzasadniającą podjęcie takich kroków. Zdziwiłam się mocno, ale w końcu wyjaśniliśmy sobie sprawę i znów żyjemy w zgodzie. Tu więc nietypową sytuację udało się właściwie naprawić, bo nie padły żadne niepotrzebne słowa, a ja nie zwykłam obrażać się za wyrzucenie mnie ze znajomych. Tym bardziej niesłuszne i wynikające z winy „sił wyższych”.

Wczoraj natomiast dostałam smsa od znajomego:

Made with Repix (http://repix.it)

To nie pierwsza osoba, która obraża się i ma pretensje o to, co wrzuciłam do sieci. Problem jednak polega na tym, że akurat tych właśnie osób moje wpisy chyba nigdy nie dotyczyły, a już na pewno nie wtedy, gdy dostawałam od nich wiadomość. Jeszcze jestem w stanie wybaczyć takie akcje kobietom, bo u nich „domyśl się” jest na porządku dziennym. Nie umiem natomiast zrozumieć takiego zachowania u mężczyzn. Tym bardziej, że jedyne wpisy w sieci, jakie wrzuciłam przed otrzymaniem smsa to cytat: „Najważniejszą decyzją, jaką podejmuje w życiu kobieta, nie jest to, za kogo wyjść za mąż, lecz to, kto powinien zostać ojcem jej dzieci. Tego nie można cofnąć…” i zdjęcie książki, którą czytałam. Dla mnie osobiście żadne z powyższych nie mówi o tym, że mój znajomy jest pantoflarzem. W ogóle nie bardzo przypominam sobie jakikolwiek wpis, w którym bym go tak nazwała. Chociaż wykluczyć tego zupełnie nie mogę, bo oczywiście jest pantoflarzem, który nawet boi się wyjść ze znajomymi na piwo. Nie zmienia to jednak faktu, że nie mam żadnego sposobu, żeby domyślić się, o co mu chodzi. Nie ułatwia tego zachowując się baba i pisząc „wiesz dlaczego”. Zdaje się, że nigdzie nie wyjawiłam jego przedmałżeńskich romansów, żeby się aż tak wkurzał.

Nie rozumiem kompletnie takich zachowań. Wydają mi się zupełnie niemęskie. Coraz częściej jednak dochodzę do wniosku, że ulegam stereotypowi silnego i prostego mężczyzny, który powoli przestaje istnieć. Mężczyzna, nie stereotyp. Wydaje mi się to niesamowicie smutne i nienaturalne. Tym bardziej, że zawsze lubiłam prostotę kontaktów z płcią przeciwną, która gwarantowała przejrzystość i zrozumienie. Nie jestem zbyt wielką fanką domysłów, mimo że całkiem nieźle idzie mi czytanie między wierszami. Po prostu uważam to za stratę czasu i energii szkodzącą obu stronom. O wiele lepiej jest wszystko od razu wyjaśnić. Zgadywanie, o co tym razem poszło, przeczekiwanie focha, by w końcu i tak wyjaśnić sprawę, jest dla mnie zupełnie bezsensowne. Nie przepadam też za niestabilnymi emocjonalnie mężczyznami, którzy wybuchają i robią afery z byle powodu. Nikomu jeszcze nic dobrego z takich akcji nie przyszło.

W takich przypadkach jednak przychodzi mi z pomocą filozofia minimalizmu, która mówi, że mniej znaczy więcej. Znajomi, którzy znikają z mojego życia, robią miejsce na nowe, lepsze relacje. Często też okazuje się, że dana osoba i tak nie odgrywała w moim życiu znaczącej roli lub była nawet toksyczna. Strata jest więc niezauważalna lub przynosi ulgę. Poza tym, jeśli ktoś nawet nie próbuje wyjaśnić sytuacji i zachowuje się w tak niedojrzały sposób, szkoda tracić na niego swój czas.