I ślubuję Ci wierność i uczciwość…
Ostatnio znajomy chwalił się na fejsbuniu kolejną rocznicą ślubu. Wzruszające… byłoby to, gdyby kilka miesięcy wcześniej nie proponował mi seksu, a pewnie nie tylko mi, bo w jego słowa „nigdy tego nikomu wcześniej nie proponowałem” zwyczajnie nie wierzę. To trochę zaburza mi obraz szczęśliwego mężusia, który wielbi swoją żonę i lata z nią wspólnie spędzone. Inny, którego żona urodziła niedawno ich pierwsze dziecko pisał mi jeszcze przed porodem, że przy mnie nie może się pohamować, co objawiało się przesyłaniem zdjęć podlegających cenzurze. Oczywiście to „przy mnie” oznaczało jedynie „podczas rozmowy w sieci”, bo nigdy na żywo się nie spotkaliśmy. Na szczęście.
Na żadne takie propozycje nigdy się nie godziłam. To oczywiste. Zajęci mnie nie interesują. Wolni w sumie też, bo teraz to zajęta jestem ja. Pisałam wam już, że dla mnie zdrada to świadoma decyzja, a ja póki jeszcze na umyśle jestem jako tako zdrowa, nie zamierzam sobie swojego życia psuć. Inni niech sobie krzywdę robią do woli, ale ja podziękuję. Nie mówiąc już o tym, że jakbym miała wymieniać, to musiałabym na coś zdecydowanie lepszego, a takie to już mi się zupełnie nie trafia. No, ale ja nie o swoich upodobaniach dzisiaj chciałam.
Kiedy tak patrzę na te słodkie fejsbuniowe wpisiki, to mam mieszane uczucia. Gratulować jemu czy składać wyrazy współczucia żonie? Nie mówiąc o tym, że zawsze zastanawiam się, co zrobić, gdy dwuznaczna propozycja z ust jakiegoś zaobrączkowanego jegomościa pada. Odmówić mu tak całkiem zwyczajnie? Czy może lepiej byłoby wspomóc się patelnią? Jak zachować się wobec żony, którą dajmy na to w dodatku znam i czasem spotykam? Zawsze, choć często z ciężkim sercem, wybieram opcję neutralną i dość delikatną. Jemu każę sp…adać na drzewo, a ją zostawiam w spokoju. Chyba nie chcę być tą, która komuś niszczy życie mówiąc „Twój facet/mąż proponował mi seks”, bo w końcu do niczego nie doszło. Chociaż zazwyczaj zastanawiam się czy dobrze robię, bo ja chyba wolałabym w takiej sytuacji wiedzieć, że mój facet to świnia. Tym bardziej, że nie jest wykluczone, iż mężulek od siedmiu boleści trafi w końcu na taką, która się zgodzi.
Nie mówiąc o tym, że akurat mi znani faceci zawsze próbują zdradzać jawnie. Piszą pod swoim nazwiskiem, zapraszają do znajomych na fejsie, a w profilu mają ustawioną aktualną partnerkę. Nic nie stoi więc na przeszkodzie, żebym namieszała w ich życiach, np. ucinając sobie pogawędkę z ich „ukochaną”. Ostatnio nawet postanowiłam sprawdzić czy takie zachowanie panów wynika z totalnej głupoty, czy celowo ryzykują, bo lubią ten specyficzny dreszczyk adrenaliny. Zapytałam internetowego ekshibicjonistę czy jego żona ucieszyłaby się, gdyby dostała ode mnie screeny z naszej rozmowy. Wpadł w taką panikę, że w tym jednym przypadku obstawiam bezdenną głupotę i totalny brak wyobraźni. Zrobiło mi się żal… jego żony i córki, której niechcący wdrukują do głowy skrzywiony obraz małżeństwa.
To wszystko z kolei sprawia, że zaczynam zastanawiać się nad tym, czy ci ludzie jeszcze przed ślubem mieli takie pomysły, czy może poprzestawiała im w głowie małżeńska rutyna? Żona okazała się mieć drugie, niezbyt znośne oblicze? Mąż za głośno chrapał lub przestał mu stawać? Nie znają lepszych od zdrady sposobów na szukanie emocji? Co ich trzyma przy obecnym partnerze, skoro i tak szukają kogoś innego? Po co było w ogóle się wiązać? Czy druga strona zna i akceptuje taką sytuację? Pewnie różne odpowiedzi udzieliłyby różne osoby.
Myślę sobie, że ludzie z założenia nie lubią narzuconych im reguł i, co oczywiste, nie każdy jest stworzony do monogamii. Nie ma co się oszukiwać, jednym to wychodzi, a innym nie. Łatwiej byłoby się pogodzić z własną naturą niż próbować się dostosować, a potem skrzywdzić najbliższych. Ludzie jednak zbyt łatwo dają sobie narzucać cudze reguły, co potem przynosi opłakane skutki. „Bo tak wypada”, „bo tak trzeba” i zamiast szczęścia mamy katastrofę. Więcej sensu w przypadku niektórych miałoby porzucenie formalnych związków i pozostanie singlem. Przysięgi i śluby zaś powinni składać ci, którzy w ogóle mają zamiar ich dotrzymać. Życie byłoby wtedy piękniejsze.