Jak NIE podrywać kobiety
O podrywaniu dziś będzie słów kilka, bo okazuje się, że jako zajęta kobieta, nie wypadłam z obiegu. Czasem więc przypałęta się jakiś dziwny osobnik, mający nadzieję, że mnie poderwie lub zwyczajnie zaliczy. Podejrzewam, że ma to swoje przyczyny. Wszak nie mam na czole napisane „własność Diabła”, za to mam wszystko, co mogłoby się facetom podobać. W dodatku piszę bloga o seksie.
Podrywanie mnie zazwyczaj mi nie przeszkadza. W końcu miło jest być obiektem czyjegoś pożądania. Tym milej, im atrakcyjniejsza jest druga strona i lepiej, gdy to akurat kobieta, bo wtedy Diabeł nie jest o flirtowanie zazdrosny. Zdarza się jednak, że podrywający zachowują się w sposób wręcz odstraszający. Wtedy bardzo poważnie zastanawiam się czy są kobiety lecące na takie teksty i jak bardzo ktoś je musiał wcześniej skrzywdzić.
Na pewno jest łatwa
Zakładanie z góry, że kobieta, którą chcecie przelecieć, jest łatwa, nigdy nie jest dobrym wyjściem. Jeśli kobieta jest rzeczywiście łatwa i ma ochotę na seks właśnie z tobą, to najprawdopodobniej i tak nie będzie czekać na twoje słabe teksty. One też potrafią wziąć sprawy w swoje ręce, gdy widzą twoje zainteresowanie. Strzelanie sobie w kolano tekstem „masz gumę, bo nie wziąłem portfela” prawie na początku rozmowy, nie jest Ci zupełnie potrzebne. Poza tym, żadna kobieta nie lubi, gdy facet myśli, że jest łatwa. W naszym społeczeństwie „łatwa” i „puszczalska” nie ma dobrego wydźwięku i kobiety otwarte na seks nie chcą być w ten sposób określane. Nawet to, że potrafimy się śmiać z tych określeń, niczego nie zmienia. Chcemy mieć prawo do lubienia seksu bez obawy, że nam ktoś za to przyklei jakąś bzdurną etykietkę.
Ja jestem macho
Na kobiety nie działa też chwalenie się tym, kto, kiedy i gdzie ostatnio robił Ci dobrze. Jeśli gadasz z nami jak z kumplem, to spoko, przejdzie. Jednak gdy próbujesz takich teksów do laski, którą chcesz przelecieć… cóż, to kolejny błąd. Kobiety zazwyczaj nie chcą tego słuchać. Kobiety, które miały jakąkolwiek ochotę na seks z tobą, tym bardziej nie chcą tego słuchać. Nawet Twój pies nie chciałby tego słuchać. Owszem, żeby cię potem obgadać za plecami albo napisać o tobie tekst, możemy się poświęcić, ale jako sposób na podryw to nie zadziała. Osobiście nigdy nie zdarzyło mi się pozytywnie zareagować na reklamę czegokolwiek, która by na każdym kroku podkreślała „jestem zajebisty, wszyscy mnie pragną”. Zazwyczaj wywiera wręcz odwrotny skutek. Faceci, którzy próbują się tak sprzedać, muszą mieć jakieś problemy i ukryte wady. Zapewne niskie poczucie wartości, które sami próbują sztucznie podnieść. Przecież jak ktoś jest wartościowy, to nie musi ciągle tego podkreślać.
Moja ex jest zajebista w łóżku
Ostatnio zachęcałam do rozmawiania o swoich ex. Podkreślałam jednak wtedy wyraźnie, że zachęta do tego tematu musi paść od drugiej strony. Gdy sam zaczynasz snuć opowieść o tym, jaka twoja poprzednia była zajebista i jak wam było cudownie, zwłaszcza w łóżku, to właśnie strzelasz do własnej bramki. Tylko niezbyt normalne kobiety sobie wezmą za punkt honoru, żeby ci udowodnić, że są lepsze od twojej ex. Normalne, a na pewno wartościowe kobiety, postawią na tobie krzyżyk, bo nie chcą grać roli tej drugiej. Skoro przy nowej kobiecie nie umiesz zapomnieć o poprzedniej, nie ma sensu sobie zawracać tobą głowy.
„Mówię Ci: jestem zajebisty”
Bycie samcem alfa to nic złego. To nawet pożądane przez kobiety szaleńczo. Gdy widzimy pewnego siebie i silnego (psychicznie) mężczyznę, nogi same nam się rozkładają. To zasługa natury, bo nasz organizm dopomina się o porcję odpowiednich genów, które samiec alfa powinien zapewnić. Niestety, kiedy werbalnie próbujesz przekonać partnerkę o tym, że jesteś zajebisty, tracisz w jej oczach. Zajrzyj do Volanta przeczytaj całego bloga i książkę, to może dowiesz się, co to znaczy być prawdziwym mężczyzną. Nie wystarczy ciągłe powtarzanie „zobacz jaki jestem zajebisty” z nadzieją, że jakaś kobieta w to uwierzy. Ty po prostu musisz taki być.
„Czuję/widzę, że…”
Najbardziej chyba jednak uwielbiam te wszystkie męskie domysły. „Czuję/Jestem pewny, że w końcu coś między nami będzie.” „Wiem, że czujesz to samo, co ja.” „Te zamiary było widać w Twoim spojrzeniu.” „Przecież widzę, jak na Ciebie działam.” Jaaaaasne. Mówi się, że to kobiety dopisują sobie historie tam, gdzie ich nie ma. Faceci wcale nie są pod tym kątem lepsi. Wystarczy być miłym i się uśmiechać, żeby od razu zaczęli sobie wyobrażać, że chcemy iść z nimi do łóżka! Cholery można dostać. No, a przynajmniej ja mogę. Ja mam uśmiech przyklejony do twarzy. Dostałam jako standardowe wyposażenie, razem z naturalną zdolnością do „flirtu” (bo przecież uśmiechanie się i bycie miłym, to już dla was jest flirt). To, że jestem miła, nie oznacza od razu, że chcę iść z kimś do łóżka, bo bym musiała to robić z większością ludzi bez względu na wiek i płeć! Opanujcie się! Kobiety mogą i często „flirtują”, nie oczekując niczego więcej. Chcą jedynie czerpać przyjemność z samej rozmowy. Poza tym, nie lubimy, gdy ktoś próbuje udowodnić, że lepiej wie, co czujemy. Wtedy przez zwykłą złośliwość możemy wam odmówić.
Oczywiście opisane wyżej sytuacje nie mają potwierdzenia, gdy kobieta jest „łatwa”, napalona właśnie na ciebie i chodzi jej tylko o seks. Wtedy nie będzie dla niej istotny twój majątek, status związku, charakter, umysł czy też jego brak. Weźmie tylko to, co jest jej potrzebne, resztą nie zaprzątając sobie głowy. Więc lepiej, żebyś przynajmniej miał dużego.
Ponadto, choć opowiadałam na swoim przykładzie, nie miejcie panowie złudzeń, mnie się już poderwać nie da. Po pierwsze i najważniejsze, bo jestem szczęśliwa w swoim związku. Po drugie, równie ważne, bo nie wierzę w istnienie lepszego niż mój facet, a gorsi, co zrozumiałe, nie mają szans. Po trzecie, nawet jakby się lepszy znalazł, to by mu nie starczyło cierpliwości i pomysłów, żeby mnie o tym przekonać. Na sam seks też nie polecę. Raz, że lepszy i tak mam w domu, a dwa, że zdrada mnie zupełnie nie interesuje z czysto egoistycznych powodów. Także, w razie czego, darujcie sobie.
P.s. Wszystkie cytaty to autentyczne teksty, jakie miałam „przyjemność” usłyszeć.