„Jestem gruba i brzydka…”
Pokażcie mi kobietę, która nigdy w ten sposób nie powiedziała. Niestety jest to mantra często powtarzana, nawet przez te bardzo piękne panie, które nie mają żadnych podstaw, żeby tak mówić. Dlaczego głupotą jest wypowiadać te słowa, zwłaszcza do partnera, wyjaśnił Volant. Nie będę po nim powtarzać, przeczytajcie sobie sami. Zadał on tam jednak pytanie: „Nie rozumiem, skąd w tylu kobietach bierze się chęć, do mówienia o wszystkich swoich wadach? Nierównych brwiach, kilogramach, które poszły nie tam gdzie trzeba, ale których nadmiaru on nie widzi, nosie, który wydaje ci się za duży i cyckach, które są za małe? Dlaczego nawet kobiety wyglądające jak z okładek magazynów starają się przekonać mężczyzn o tym, że są otyłe i niedoskonałe?” Pomyślałam, że mu odpiszę, bo tak się składa, że znam odpowiedź.
Kobiety nie mówią wprost
No cóż… Większość kobiet ma problem z mówieniem wprost na czym im zależy, czego by chciały. Nie umie prosić partnera o wiele rzeczy i liczy, że on się sam domyśli. Ewentualnie robią lub mówią coś, co ma sprowokować mężczyznę do odpowiedniego zachowania. Właśnie z tego wywodzi się kobiece narzekanie na własny wygląd. Ona mówi „jestem brzydka/gruba, mam cellulit/małe cycki/wielki tyłek” i liczy na to, że facet zaprzeczy. Bez zastanowienia i najlepiej, żeby jeszcze dodał, że ona jest najpiękniejsza na świecie. Oczywiście ona i tak nie uwierzy, bo przecież wie lepiej. Nie mniej ta „metoda” wynika głównie z kobiecego niemówienia wprost. „Oj jaka jestem głodna, ale jestem tak zmęczona, że nie mam siły gotować.” To przecież „jasna” prośba kobiety o to, żeby facet coś dla niej ugotował (jak potrafi) albo ją zabrał do restauracji. W dodatku, o ile łatwiej jest wykrztusić „Kochanie pójdźmy do restauracji”, o tyle „kotku powiedz mi komplement” już brzmi raczej żałośnie.
Kobiety potrzebują komplementów
Każdy człowiek potrzebuje potwierdzenia swojej wartości. Faceci konkurują ze sobą w pracy, w sporcie itp, gdzie wygrana jest dla nich dowodem posiadanych umiejętności. Tak się dziwnie złożyło, że kobietom przypadło w udziale konkurowanie pod względem wyglądu. Przeglądamy się w oczach innych, jak w lustrach i dlatego potrzebujemy komplementów. Nasze własne oko jest zawsze bardziej krytyczne, bo przecież inne kobiety na pewno wyglądają lepiej od nas. O czym zresztą na każdym kroku przekonują nas gazety, telewizja i internet. Nawet ulicą nie można przejść spokojnie, żeby jakieś sterczące cycki i wąska talia nie zaatakowały naszego poczucia własnej wartości z wielkiego bilbordu. Do tego dochodzi drobnostka jak to, że faceci komplementów prawić za bardzo nie lubią albo nie potrafią, ale za to za każdą babką na ulicy kark sobie prawie skręcą. Co prawda skręcania nie mam im za złe, bo sama często oglądam się za atrakcyjnymi kobietami czy mężczyznami (taki los wzrokowców). Nie mniej jednak potrafię zrozumieć, co czuje kobieta, której facet inne „komplementuje” obejrzeniem się na ulicy, a jej odburknie „nie jesteś gruba, ale faktycznie kiedyś ważyłaś mniej”. Pozytywny odbiór przez ukochaną osobę jest bardzo ważny. To, że kobieta upomina się o komplementy w głupi, nieskuteczny, a nawet szkodliwy sposób, to już inna sprawa.
Kobiety potrzebują cudzej akceptacji
Celowo napisałam cudzej, bo często same nie akceptują siebie, ale oczekują tego od innych. Facet ma je kochać takimi, jakie są. To oczywiste. Nie zabronię im tego. Nawet więcej – uważam, że słusznie tego oczekują. Warto jednak zacząć od pokazania facetowi, jak to się robi. Pokochać samą siebie, swój wygląd, charakter (albo w razie potrzeby dostosować przed tym), bo najlepiej pokazywać coś na przykładach. W dodatku, to już rada dla kobiet, warto pokochać siebie, bo wtedy niczyje komentarze (zwłaszcza te nieprzychylne) nie będą miały wpływu na poczucie własnej wartości. Nie da się wszystkim dogodzić i zawsze znajdzie się ktoś, dla kogo cycki będą za małe, talia za szeroka, a nogi za krótkie. Po co słuchać opinii innych? W dodatku zauważyłam, że kobieta wygląda seksownie, jeśli czuje się seksowna. Warto więc zacząć od zmian w swoim nastawieniu.
Jak z Tobą jest to mu się podobasz
Wiem, że Volant pisał coś podobnego, ale wytłumaczę to Wam kobiety jeszcze raz. Jeśli facet się z Wami umawia, sypia, mieszka, żeni itp. to znaczy, że mu się podobacie (no chyba, że jesteście obrzydliwie bogate, to wtedy leci na kasę). Same się zastanówcie czy Wam by przyszło do głowy być z kimś, kto Wam się nie podoba (pomijam kasę)? Z litości to może jeszcze pójdziecie na kawę, ale związek już by Wam nie wyszedł. Weźcie pod uwagę to, o czym pisałam ostatnio, faceci są wygodni. Jakby kobieta im się nie podobała, to by z nią nie byli. Po co mieliby się męczyć w niesatysfakcjonującym ich związku. Niektórzy faceci lubią małe piersi czy rubensowskie kształty. Nie walczcie z tym, tylko zaakceptujcie to, że facet z Wami jest, bo tego chce. Gdyby było inaczej, poszedłby do innej. Pożądania nie da się ukryć, skoro przy Tobie mu sztywnieje, to nie dzieje się to bez powodu. Jeśli natomiast zapuściłaś się w czasie trwania związku, to weź się za siebie, a nie marudź, bo sama jesteś sobie winna.
Kobieto masz dwa wyjścia
Każda kobieta, gdy nie czuje się wystarczająco piękna ma dwa wyjścia. Jedno, to prostsze – może po prostu zaakceptować, pokochać siebie. Drugie wyjście wymaga więcej zaangażowania. Trzeba bowiem wziąć się za siebie. Pójść na siłownię, przejść na dietę, wymienić ciuchy, fryzurę, a w ostateczności powiększyć cycki. Zmienić to, co da się zmienić. Chociaż te wszystkie zabiegi i tak musiałby się skończyć tą pierwszą kwestią, czyli pokochaniem siebie, bo bez tego żadne starania ani nawet operacja nie pomoże. Kobieta zawsze znajdzie w sobie coś, co mogłaby jeszcze poprawić. Jeśli skupiasz się tylko na tym, czego Ci brakuje, odbierasz sama sobie szansę na szczęście.
Jakiejkolwiek drogi jednak nie wybierzesz – SKOŃCZ MARUDZIĆ. Pomijam już to, co napisał Volant, że facet zacznie czuć się beznadziejny, bo wybrał brzydki samochodzik. Przede wszystkim on zacznie dostrzegać ten pokazywany mu ciągle cellulit i nadprogramowe kilogramy. W końcu znajdzie inną, niekoniecznie ładniejszą, ale pewniejszą siebie kobietę, która nie będzie ciągle jęczeć (chyba, że z rozkoszy). Chyba nie taki efekt chciałabyś osiągnąć, prawda?