Kobieto, nie bój się zdobywać!
Kobieta potrafi zdobyć pracę, piąć się po szczeblach kariery, walczyć o swoje prawa, o równouprawnienie, rządzić miastem czy krajem, a nie potrafi zdobyć wymarzonego mężczyzny. Zazwyczaj nawet nie próbuje tego robić. Siedzi i czeka w nadziei, że książę na białym koniu w magiczny sposób dowie się o jej kryjówce i przyjdzie ocalić ją od smoka zwanego Samotnością. Pewnie jeszcze legendy krążą o jej niespotykanej urodzie i niesamowitym charakterze. Mijają lata, a ona nadal czeka. Nie traci nadziei, bo rycerz na pewno spóźnia się, bo bije się z innymi rycerzami o zaszczyt uratowania jej ze szponów potwora.
Nie wiem, jak to się stało, że kobiety wierzą w te wszystkie opowiadane nam od dzieciństwa bajki. Nie rozumiem, jak mogą tak bezczynnie czekać i zdawać się na los. No dobra. Troszkę rozumiem. Te wszystkie miłosne historie są rzeczywiście urzekające. Boski przystojniak o niesamowitym charakterze staje na głowie, żeby zdobyć serce kobiety. Oczywiście nie zraża się trudnościami czy odmowami. Walczy do skutku. To takie romantyczne! Kiedyś nawet sama chciałam coś takiego przeżyć. Tylko charakter mi zawsze stał na drodze…
Odkąd pamiętam, śmieję się, że jestem typową lwicą. Wypatruję ofiarę i rozpoczynam polowanie. Nigdy nie wychodziło mi zostawianie inicjatywy po stronie faceta. Zaczepiałam spojrzeniem, uśmiechem, przypadkowym dotykiem (kocham komunikację miejską 😉 ). Zachęcałam by ktoś mnie zagadał lub sama zaczynałam rozmowę. Nigdy nie lubiłam czekać. Cierpliwość nie jest moją mocną stroną. Wolałam, żeby sprawy miały odpowiednio szybkie tempo. Wolałam czuć, że to ja mam kontrolę. Podejrzewam, że duże zasługi miało tu obracanie się przez wiele lat wśród facetów. Łatwiej jest mi nawiązywać znajomości z mężczyznami i z chęcią to robię. Lepiej mi się z nimi rozmawia, bez problemu znajduję kolejne tematy. Nie boję się ich, ani tego, co o mnie pomyślą. W końcu są tacy sami jak my, tylko fajniejsi.
Kobiety za dużo czasu tracą na myślenie. Rozważanie, co on może pomyśleć i przekonanie, że nie będzie to nic dobrego, jeśli ona wyjdzie z inicjatywą, do niczego dobrego nie prowadzi. To ślepy zaułek. Nie każdy facet, który wpada nam w oko, jest Tym Jedynym, tak samo my nie dla każdego będziemy Tą Jedyną. Właściwie to, jeżeli mężczyzna pomyśli o kobiecie źle, bo ona była sobą, ułatwia jej sprawę. Już od początku wiadomo, że nie był odpowiedni. Niesamowita oszczędność czasu. Mogło się przecież skończyć na straconych kilku latach. Można by mu nawet podziękować (zakładam, że jego mina byłaby bezcenna) i zabrać się za szukanie kolejnego.
Wina leży też w tym, że kobiety zazwyczaj poznają zbyt mało panów. Czas ucieka, a tu nie ma w czym wybierać. W końcu łapie się pierwszego lepszego. Ja zawsze lubiłam otaczać się facetami. To niesamowicie ułatwia życie. Nie dość, że pozwala poznać męskie charaktery i sposób myślenia, oswoić się z płcią przeciwną, to jeszcze stwarza możliwość wybrania sobie faceta, który będzie najbardziej do nas dopasowany. Nie mówiąc o tym, że małe jest ryzyko, że nasz kumpel będzie chciał odbić obiekt naszych westchnień. Jest nawet szansa, że kolega znacznie lepiej od każdej przyjaciółki rozszyfruje Twojego potencjalnego partnera. Oczywiście to moje otaczanie się nie było przypadkowe, choć przychodziło mi naturalnie.
Przyglądałam się trochę życiu kilku samotnych kobiet. To zazwyczaj wygląda tak samo. Chodzi do pracy, na zakupy, siedzi w domu albo wychodzi w gronie koleżanek. Czasem chodzi na fitness lub zajęcia taneczne. Obowiązkowo jakiś sexy dance, jazz czy taniec przy rurze. Niby wszystko fajnie, ale… nadal otacza się samymi kobietami. Zamiast jazzu lepiej wybrać taniec w parach. Samotni mężczyźni też zapisują się na zajęcia. Nie trzeba od razu szukać sobie własnego partnera. Potem na imprezach poznaje się jeszcze więcej panów, którzy chętnie proszą do tańca albo same możemy poprosić tego, który nam się spodoba. Zamiast fitnessu można wybrać siłownię… i poprosić jakiegoś przystojniaka o pomoc ze sprzętem, zagadać fajnego trenera. Zamiast wieczornego wyjścia z dziewczynami, umówić się na piwo z kolegami z pracy. Poprosić jakiegoś znajomego o pomoc ze sprzętem – popsuty telefon czy komputer bywa idealnym pretekstem.
W dodatku panowie z radością przywitają waszą inicjatywę. Możecie porzucić wiarę w to, że facet, któremu się podobacie na 100% powinien do Was zagadać. Prawda jest taka, że im bardziej podoba się mężczyźnie jakaś kobieta, tym większe są szanse, że się nie odezwie do niej ani słowem. Oni boją się odrzucenia bardziej od nas i gorzej sobie z nim radzą. Sprawdzałam, pytałam. To są potwierdzone informacje. Od razu zastrzegam, nie chodzi o to, żeby facetom ułatwić życie. Chodzi o to, żeby było ono prostsze i lepsze dla kobiet. Uśmiechajcie się. Zagadujcie. Flirtujcie. To wasze największe atuty. Tylko z wyglądem nie przesadzajcie. Normalny, fajny facet nie będzie miał odwagi podejść do was, jak będziecie wyglądać jak Miss Świata czy dziewczyna kończąca właśnie pracę w go-go. Samym wyglądem możecie ściągnąć jedynie dupka, którego jedynym celem jest zaliczanie panienek. Jego nie zmieni siła waszej miłości. Będziecie kolejnym numerkiem na jego liście podbojów.
Życie uczuciowe jest bardzo ważną częścią naszego całego życia. Głupotą jest zostawianie tej sfery w rękach losu. Bierne czekanie to żadne rozwiązanie. W końcu nie chodzi o to, co zjemy na dzisiejszy obiad, a o to z kim spędzimy resztę życia. Bardzo cieszę się ze szczęścia tych, którzy zakochali się od pierwszego wejrzenia. Gratuluję tym, które trafiły na rycerza w lśniącej zbroi. Trzymam kciuki, żeby to szczęście trwało jak najdłużej. Niestety to są raczej wyjątki, a nieustannie rosnąca liczba rozwodów i związków bez ślubu sugeruje, że zdawanie się na ślepy los nie jest dobrym rozwiązaniem.
Zdając się na los, przyjmujemy to, co on nam przyniesie. Nawet jeśli daleko wybrankowi do ideału. Kiedy jednak bierzemy sprawy we własne ręce, wybieramy to, co jest dla nas najlepsze. Chyba nie muszę tłumaczyć, która z tych sytuacji jest lepsza. Tym bardziej, że nawet pewne przysłowie mówi, że „każdy jest kowalem swojego losu”.
Gdyby jednak ktoś bardzo nalegał na tłumaczenie może mnie znaleźć na facebooku, twitterze lub instagramie.