Ojcowie bez alimentów – czyli jak rząd dba o sytuację matek w Polsce
Myślałam, że w ostatnich czasach tylko PiS ma chore pomysły. Jednakże projekt, który przygotowali dla nas posłowie Kukiz’15 zwala z nóg. Cóż takiego wymyślili? Otóż proponują oni zamianę alimentów na naprzemienną opiekę – po miesiąc u każdego z rodziców. Do tego dorzucają karę grzywny lub więzienia dla matki (rodzica/opiekuna), która utrudnia kontakt dziecka z ojcem (z drugim rodzicem/opiekunem). Powiedzieć, że to jest chore, to zdecydowanie za mało.
Oczywiście posłowie robią to w trosce o społeczeństwo. Przeczytać bowiem możemy „W uzasadnieniu projektu autorzy zaznaczają, że zniesienie obowiązku alimentacyjnego z pewnością natychmiast ograniczy liczbę rozwodów.” Słuszne podejście. W końcu ludzie rozwodzą się tylko dlatego, że liczą na kasę od drugiego małżonka. Baby są takie pazerne, że wolą wychowywać dzieci samotnie, ale za to oskubać byłego małżonka z kasy. No i jeszcze państwo okradać, bo na „samotną matkę” zawsze jakieś ulgi, zniżki czy zasiłki dostaną.
Odłóżmy jednak na chwilę kwestię rozwodzenia się, bo, chociaż kościół bardzo by tego pragnął, dzieci nie pojawiają się jedynie po ślubie. Weźcie sobie na chwilę nową ustawę antyaborcyjną, połączcie z powyższym pomysłem i wyobraźcie sobie sytuację, w której kobieta nie dość, że musi urodzić dziecko z gwałtu, to jeszcze zobowiązana będzie pod karą grzywny lub więzienia do dzielenia się opieką nad tym dzieckiem. Dla Was też brzmi to jak marzenie każdej nastolatki? Przecież to wchodzi na wyższy poziom znęcania się nad człowiekiem (matką) i wypaczania charakteru dziecka.
Może spróbujmy jeszcze z trochę mniej skrajnym przykładem. Pewna moja znajoma ma dziecko z dość specyficznym mężczyzną. Otóż pan ów zrobił sobie kilkoro dzieci, chyba nawet każde z inną kobietą. Nie jest do tego zbyt wierny i stały w uczuciach. Zdarzały się również przypadki przemocy zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Nie mówiąc o regularnym unikaniu płacenia alimentów. No i teraz wyobraźcie sobie mamusię, która zgodzi się oddać swoje własne dziecko na sześć miesięcy w roku pod opiekę takiego człowieka. Chcielibyście, żeby wasz potomek brał z kogoś takiego wzór i uczył się jego sposobu zachowania? Bo ja jakoś nie bardzo.
Nawet jeśli sprawa nie przypominałaby powyższej, to dla mnie chora jest sytuacja, w której jeden z rodziców byłby prawnie zmuszony do kontaktów, których utrzymywać nie chce, bo załóżmy dziecka nie chciał i go nie kocha. Nie mówiąc właśnie o kolejnej krzywdzącej całe rodziny obawie, że po rozwodzie trzeba będzie to wszystko dzielić na pół. Dorzucę jeszcze, jako wisienkę na torcie, kwestię braku alimentów. Jakoś nie mam pewności, że ten rodzic, który do tej pory miał obowiązek płacenia alimentów, nagle przejmie uczciwie na siebie koszty wychowania dziecka. Przecież są np. opłaty za szkołę, których nie wnosi się co miesiąc. Są zakupy odzieżowe. Wyjazdy wakacyjne, zielone szkoły (o ile jeszcze są?). Mogę się ze 100% pewnością założyć, że będzie to wszystko spadać na mniej wyrachowanego rodzica.
Naprawdę czasem mam wrażenie, że Ci wszyscy posłowie przybyli do nas z zupełnie innej planety lub żyją w jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Nie potrafię uwierzyć, że wpadając na takie pomysły nie mają zielonego pojęcia jak dużą ilość osób skrzywdzą. Czy zasiadanie na stołku w rządzie automatycznie pozbawia ludzi empatii i racjonalnego myślenia?
Więcej o projekcie zmian możecie przeczytać na Onet.pl.