Polska – kolejny kraj, w którym rząd okrada obywateli
Mieszkam w tym w sumie pięknym kraju od urodzenia, więc wiele rzeczy mojego zdziwienia już nawet nie budzi. Raczej oburzenie lub, powiem to otwarcie, potężnego wkurwa. Do mojej niewiary w sprawiedliwość naszej RP przyczyniły się też lata spędzone na pracy w sądzie. Kiedy jednak na chwilę zapomnę o tym, w jakim kraju żyję, spada mi na głowę coś, po czym długo nie mogę zamknąć ust, z których w niekontrolowany sposób wydobywają się słowa powszechnie uważane za wulgarne.
Pocieszam się jedynie tym, że nie tylko nasze państwo jest złodziejskie. Sytuacja jaka dość niedawno miała miejsce na Cyprze wciąż budzi mój sprzeciw i każe dokładnie przejrzeć informacje odnoście kraju, do którego w końcu postanowię się ewakuować. Patriotka ze mnie żadna. Całym sercem jestem za czymś ciepłym przez rok cały, z dostępem do gór i morza bliskim oraz nieograniczonym. Zadowolę się jednak każdym innym, w którym jakość życia i podejście do obywatela nie będzie obdzierać go z godności własnej oraz państwo nie będzie zmuszać do wypruwania żył, w celu jako takiego przeżycia.
Moje tak wielkie oburzenie wywołał artykuł (klik) o koszykarzu, który został wręcz okradziony przez państwo. Jak dla mnie to jakaś abstrakcja jest. Niedorzeczność tak wielka, że przez chwilę nawet podejrzewałam, że artykuł to jakaś zwykła ściema jest. No, bo jakim cudem podczas toczącej się sprawy, bez wydanego wyroku i potwierdzenia przez sąd czegokolwiek, urząd celny i urząd skarbowy postanowił ściągać jakiekolwiek należności? Na jakiej podstawie? Faktury ze sfałszowanym podpisem i bez potwierdzenia tego podpisu? Bo z tekstu wynika, że UC i US zaczęły dochodzić należności zanim wypowiedział się pierwszy grafolog. Na jakiej podstawie?! Nie mówiąc już o tym, że w sytuacji zapadnięcia prawomocnego wyroku na korzyść koszykarza obydwa urzędy powinny (moim zdaniem oczywiście) same z przeprosinami pieniądze oddać i to z dodatkowymi odsetkami za przetrzymywanie niesłusznie pobranych należności.
Niestety w naszym kraju normalne nie jest chyba nic. Państwowe urzędy mogą okradać obywateli i nawet przyłapane na niewłaściwym działaniu, pozostają bezkarne, a pokrzywdzony nie odzyskuje pieniędzy. Dramat. Najzwyklejszy w świecie dramat. Tym bardziej, że, niezależnie od ustawowych terminów, odwołanie jest tu w pełni zasadne, bo pieniądze zostały pobrane niesłusznie. Skoro urzędy miały prawo dopominać się o zapłacenie teoretycznej należności bezterminowo, to tak samo powinno to działać w drugą stronę. Nie powinny istnieć terminy do odzyskania swoich własnych pieniędzy. Zresztą nawet z własnego krótkiego przebywania w sądzie i obserwowania procesów wiem, że zdarzały się przypadki, kiedy nawet po bardzo długim terminie sąd przychylał się do wniosku o przywrócenie terminu do złożenia zażalenia czy apelacji. Dlaczego więc urzędy twierdzą, że już nic się nie da zrobić?
Zapomnijmy jednak na chwilę o koszykarzu i pomyślmy sobie, że to jakiś zwykły Kowalski. Ilu osobom Urzędy w podobny sposób zniszczyły kariery czy nawet życia? Ja wciąż wierzę, że koszykarz jakoś tą sprawę na swoją korzyść załatwi, ale on ma do tego niezbędne środki. Gdyby taka sytuacja spotkała zwykłego człowieka, pewnie skończyłby na bruku, bo nie stać byłoby go na walkę o swoje, na tych wszystkich prawników i odwołania. Większość ludzi nie posiada tylu oszczędności, żeby zabranie 100 tysięcy nie zrobiło im różnicy w budżecie. Państwo zaś nie pyta czy może, nie zastanawia się jakie będą miały konsekwencje jego działania. Po prostu bierze to, co uważa za swoje i nie dba o obywateli.
Przykładów nie trzeba wcale tak daleko szukać. Puszczany w ubiegłym roku film Układ Zamknięty, jest przecież historią opartą na faktach. Celowo zniszczone zostały firmy i życia kilkunastu rodzin. Zapewne kilkudziesięciu, jeśli doliczyć również te osoby, które w wyniku upadku firm straciły prace. Na ten temat możecie sobie trochę poczytać tutaj i tu. Poza celowymi działaniami, są też takie, które wynikają z błędów pracowników pracujących w instytucjach państwowych. Jak chociażby sytuacja mojej własnej siostry – komornik nie miał PESELu dłużniczki, przez pomyłkę wpisany został ponownie PESEL wierzyciela i dzięki temu moja siostra została na kilka tygodni pozbawiona własnych pieniędzy, kiedy to ona miała je od komornika otrzymać.
To chyba nie miało działać w ten sposób. Gdzieś w mojej malutkiej główce istnieje przeświadczenie, że to państwo miało być dla ludzi, a nie ludzie dla państwa. Władza miała nas ochraniać, a nie okradać. Mieliśmy się dzięki aparatom państwowym czuć bezpiecznie. Ja natomiast na razie jedyne, co mam ochotę, to pozamykać konta w banku i pieniądze trzymać w skarpecie. Ewentualnie pójść bardziej z duchem czasu i włożyć wszystko w krypto waluty. Przynajmniej do czasu, aż państwo i na nich nie położy swoich chciwych łap.