Polska krzyczy „Nie!” przedsiębiorczym kobietom
Jakiś czas temu bardzo głośno zrobiło się wokół kampanii Fundacji Mamy i Taty. Osobiście uważam, że afera wybuchła niesłusznie. Choć spot został zrobiony źle, miał trafić do konkretnej grupy odbiorców – kobiet przedsiębiorczych, które chciały, ale nie zdążyły zostać matkami. Oburzyły się natomiast te osoby, które nie chcą dzieci wcale lub nie mogą ich mieć z różnych powodów. To trochę tak, jakby ludzie zupełnie zdrowi oburzali się na reklamy wszelkich leków, bo im ktoś je reklamą na siłę wciska – bez sensu. Ja jednak nie o tym dziś chciałam.
Na fali oburzenia spotem wchodzi Państwo, całe na biało…
… i mówi przedsiębiorczym kobietom, że mogą się wypchać i zapomnieć o Tokio, remoncie mieszkania czy nawet godności osobistej, bo mając firmę i decydując się na dziecko dostaną 17,77 zł zasiłku macierzyńskiego. Normalnie opadło mi wszystko, co mogło i nie wiem – śmiać się czy płakać? Jak można było w ogóle wymyślić taką stawkę? Na jakiej podstawie? Zwłaszcza, że raport tvn24 mówi, że miesięczne utrzymanie dziecka kosztuje 607 zł! Niby na co i komu ma zatem wystarczyć 17,77zł? Przecież paczka pieluch kosztuje więcej! Nawet nie powiem, gdzie oni sobie mogą wsadzić te pieniądze.
Kara dla jednych za winę drugich
Ja doskonale rozumiem, że Państwo czuje się strasznie oszukane tym, że niektóre osoby wpadły na doskonały w swej prostocie pomysł założenia działalności i opłacania wysokich składek jedynie dlatego, że zaszły lub planowały zajść w ciążę. Tylko czy to jest powód do tego, żeby karać pozostałe kobiety, które chciałyby prowadzić firmę i jednocześnie powiększyć rodzinę? Czy to jest w jakikolwiek sposób sprawiedliwe? Czy to w ogóle ma jakiś sens? Przecież to realne zniechęcanie kobiet zarówno do otwierania firm, jak i rodzenia dzieci. Przynajmniej w tym kraju. Mi na samą myśl o takiej pomocy od państwa kurczy się macica. Przecież to jest śmiechu warte. Nie, w zasadzie to nie jest nawet tego warte. Jest zwyczajnie żałosne. W dodatku zupełnie nie uderza w te osoby, w które powinno. Raz, że wszyscy Ci, którzy już oszukali państwo, mają tę ustawę gdzieś, bo swoje już ugrali, a w przypadku kolejnej ciąży znajdą inny sposób. Dwa, że ucierpią na tym jedynie osoby uczciwie chcące otworzyć własną firmę oraz te, które zostały zmuszone przez swojego pracodawcę do podjęcia współpracy na zasadach samozatrudnienia.
Zdążyć przed menopauzą
Tu po raz kolejny wspomnę o spocie z początku tekstu, który sugeruje nie zwlekać z macierzyństwem. Niech mi teraz wyjaśni ktoś, jak w perspektywie nowej ustawy ma to być możliwe? Przecież musisz poczekać, aż firma zacznie się rozwijać, przynosić jakiekolwiek dochody i w pewnym sensie pracować bez Ciebie. Patrząc na to, w jaki sposób nasz kraj „wspiera” przedsiębiorców, szanse na powodzenie są bardzo niewielkie lub żadne, a jeszcze osiągnięcie tego w terminie umożliwiającym rozród wydaje się sprawą z góry przegraną. Państwo więc stawia kobiety przed wyborem – praca albo dziecko. Pół biedy jeszcze, gdy kobieta posiada faceta mogącego zarobić na rodzinę. Gorzej, gdy jest samotna i może liczyć jedynie na siebie.
Uczciwość nie popłaca
W moim umyśle od razu formuje się myśl, że w Polsce nie opłaca się być uczciwym. Bez sensowna jest praca na etacie czy jakiejkolwiek innej umowie, bo pieniądze, które kradnie państwo na ZUS i tak do nas nie wrócą. Publiczna służba zdrowia prędzej zabije niż uleczy. Teraz jeszcze dodatkowo nie opłaca się zakładać własnej firmy, bo, nawet w dość optymistycznej wersji, kobieta zostanie z niczym – tym dla mnie jest 17,77 zł miesięcznie. Już lepiej pracować na czarno i kasę trzymać w skarpecie lub wyjechać z kraju. Nawet wciąż pochłonięta kryzysem Grecja wydaje się być rajem na ziemi i do tego klimat ma znacznie lepszy.
Państwo nie powinno apelować i ostrzegać ludzi, że nasze społeczeństwo się starzeje, bo sami odpowiedzialni są za ten stan i jeszcze pracują nad jego pogorszeniem. Coraz mniej opłaca się tu robić cokolwiek. No może poza odwiedzaniem rodziny podczas urlopu.