Puszczalski świat czyli co dzieje się na imprezach
W sobotni wieczór wybrałam się razem z moją koleżanką z pracy i jej bratem na dyskotekę. Chcieliśmy się tylko pobawić, bo nikogo z nas nie interesowało podrywanie, a już zwłaszcza w takim miejscu. Wybraliśmy klub Ferment w centrum Warszawy, żeby nam było łatwo później wrócić do domu. Nie był to lokal z górnej półki, ale wejście było za free i muzyka zachęcała, więc jak już weszliśmy, to zostaliśmy na dłużej. Średnia wieku zbliżona była do naszej, bo choć większość sprawiała wrażenie, że wyrwała się z liceum, to całkiem sporo było takich, które przekroczyło 40-tkę.
Dzięki fajnej muzyce zapowiadało się nieźle, choć początkowo było nudno, bo wszyscy rozsiedli się przy stolikach i parkiet świecił pustkami. Pomijając jedną bardzo dziwną kobietę, która próbowała o wszystkich ocierać się tyłkiem, to my rozpoczęliśmy część taneczną imprezy. Po jakimś czasie na parkiecie zaczęło robić się tłoczno. Wtedy dało się zauważyć, że tylko nieliczni bawili się kulturalnie w gronie, w którym przyszli. Reszta… no cóż, stwierdzić, że zachowywali się jak zwierzęta, to zdecydowanie obraza dla zwierząt. Jest to chyba jednak określenie budzące odpowiednie skojarzenia u wszystkich, więc przy nim zostanę.
Faceci latali za dziewczynami, co chwila do innej, zapewne w myśl zasady „pukaj aż Ci otworzą”. Co wydawało się wyjątkowo słusznym założeniem, bo prędzej czy później znajdowali takie, które dawały się obmacywać. Byli jednak nienasyceni, bo po wymacaniu jednej, szli do następnej i tak przez całą noc. Im można by to pewnie jeszcze wybaczyć, bo w świecie nadal panuje przekonanie, że taki facet to ogier jest. Chociaż oczywiście przez chwilę miałam nadzieję, że coś uległo zmianie i puszczalstwo nie jest już powodem do dumy bez względu na płeć. Szybko jednak przekonałam się, że żyję w świecie bajek. Wystarczyło rozejrzeć się po klubie, żeby zauważyć, że teraz puszczalstwo jest w modzie obustronnie. Faceci latali obmacywać każdą laskę, bo większość z nich obmacywać się dawała. Trudno się więc dziwić, że panowie sprawdzali, z którą im się poszczęści. Jeszcze większe zdziwienie wywołało patrzenie na to, kto obmacywał kogo. Szybko doszłam do wniosku, że albo desperacja w nich była tak silna, albo muszą mieć bardzo mocne piwo w tym lokalu, że nie ważne było jak wygląda czy zachowuje się druga strona.
Wcześniej wymieniona ocierająca się pani, na oko 40+, zabawiała się na parkiecie z chłopakiem w przedziale na oko 18-20 lat. W którymś momencie to nawet bluzkę zdjęła na parkiecie. To był w zasadzie początek imprezy i wydawało mi się, że nic gorszego dziać się na imprezie nie może. Nawet nie wiecie jak bardzo żałuję, że byłam w błędzie. Sporo par bowiem nie kończyło na obmacywaniu, ale znikało razem w okolicy toalet. I choć ogólnie nie mam nic przeciwko seksowi na imprezach, bo inaczej byłaby to z mojej strony czysta hipokryzja, to jednak co innego z własnym partnerem, a co innego z takim poznanym właśnie na imprezie. Jedną dziewczynę ochrona nawet wyprosiła z lokalu, po tym jak już z WC wróciła, więc takie zachowania raczej akceptowane nie były. W dodatku wszyscy tam byli tak pijani, że momentami podziwiałam, że są wstanie utrzymać się na własnych nogach i tańczyć.
Może ja się starzeję? Może weszłam w wiek mówienia „za moich czasów”, bo nie rozumiem dzisiejszej młodzieży? Ja nawet w licealno-studenckich czasach (a to zaledwie KILKA lat temu!) się tak nie bawiłam. Zdecydowanie nie, bo w klubie poza „dzieciarnią” były jeszcze osoby w moim wieku i starsze, które zachowywały się dokładnie tak samo, jak te napalone nastolatki. Może to wina tego, że poszłam do klubu z ludźmi niższej kategorii? Tylko czy można mówić o „klasie” ludzi, kiedy nawet Ci bogaci i wykształceni zachowują się tak samo? Przecież nie tylko w tamtym lokalu wszyscy macają się ze wszystkimi.
Co się stało z kobietami w obecnym świecie, że szczytem ich marzeń jest wyjście w sobotni wieczór, żeby dać się zmacać jakiemuś obcemu pijanemu facetowi, który leci na wszystko, co na drzewo nie ucieka? Dlaczego one same upijają się tak, by następnego dnia nie pamiętać imprezy, ani twarzy podrywających ich facetów? Dlaczego dawanie dupy pierwszemu lepszemu facetowi stało się tak popularne? Co w tym fajnego? Uczucie bycia pożądaną? Przecież oni lecą na wszystkie! Gdzie zatem wyjątkowość w tym? Przecież to trochę jak podniecanie się, że znalazło się piasek na plaży.
Co stało się z mężczyznami, że wystarcza im przelecenie laski, która daje wszystkim? Że upijają się tak, żeby nie robiło im różnicy, jak ta ich „laska” wygląda? To wyraz skretynienia czy desperacji by cokolwiek zaliczyć?
Zastanawiam się dlaczego tak wielu ludzi, nie dostrzega tego, że jeśli sami nie będą się szanować, to nikt inny też ich nie uszanuje. Szacunek rodzi szacunek, a chamstwo rodzi chamstwo. Zaciągnięcie kogoś do łóżka to teraz żadne osiągnięcie, bo zawsze znajdzie się laska, która da i facet, który weźmie. Nic specjalnego, nic doniosłego. W końcu każdy sęp poleci na padlinę. Dlaczego więc każdy tak bardzo to przeżywa, jakby od tego zależały losy świata?
A może się mylę? Może świat zmierza w dobrym kierunku? Może powolne dążenie do autodestrukcji sprawi, że zostaną tylko inteligentne jednostki, przesiane przez sito selekcji naturalnej? Patrzyłam na tych ludzi i poważnie zastanawiałam się nad tym czemu strzelanie do idiotów wciąż jest karalne…