Ślub bez partnera, czy to ma sens?

Coraz częściej dochodzę do wniosku, że nasz świat zdecydowanie nie zmierza w dobrym kierunku i obawiam się, że znów winę za to muszę zrzucić na kobiety. Chociaż oczywiście doceniam wiele rzeczy, które dla nas na przestrzeni lat wywalczyły, jak możliwość nauki, to jednak uważam, że ostatnio przesadzają na zbyt wielu już frontach.

Ja się bardzo cieszę, że możemy się uczyć, pracować i udało nam się uniezależnić od mężczyzn. To akurat na dobre wyszło wielu kobietom, bo jakby się tak zastanowić, to związki kiedyś przypominały delikatniejszą formę niewolnictwa. Kobieta była zdana na łaskę swojego mężczyzny i mogła mu co najwyżej rodzić dzieci oraz usługiwać. Nie przeczę – to było słabe i zmianę podejścia w tej kwestii odbieram bardzo pozytywnie. Pisałam już jednak wcześniej (klik), że trochę przesadziłyśmy w tym dążeniu do niezależności. Nie przypuszczałam jednak, że aż tak bardzo.

Trochę dziwi mnie to, jak bardzo kobiety uwierzyły w bajki o księżniczce. Czymże bowiem jest organizowanie sobie ślubu bez partnera, jeśli nie desperacką próbą realizacji fantazji z dzieciństwa? Chociaż nie jestem jakąś wielką miłośniczką tej imprezy, to jednak zawsze uważałam to wydarzenie za szczególne ukoronowanie związku i pewien dowód miłości między partnerami. Takie pokazanie światu, że od teraz to my razem i tak całkiem na poważnie tylko ze sobą. Znacznie częściej jednak skłaniałam się do tego, że zbyt dużą wagę przykłada się do tego jednego (dwóch z poprawinami) dnia. Tym bardziej więc, gdy patrzę na pomysł ślubu solo zastanawiam się, co poszło nie tak. Jaki taka impreza ma w ogóle sens? Bo przecież do cholery tu nie chodzi o sam ŚLUB, ale o to Z KIM się go bierze!

Śluby bierze się z różnych powodów. Jedni robią to z miłości, inni z nakazu rodziców, jeszcze inni traktują to jako dobry interes czy okazję na poprawę swojego życia. Można też zawsze pobrać się ze względu na dzieci, choć tego oczywiście raczej nie popieram. Zdarzają się mniej lub bardziej udane związki. Ludzie, którzy wierzą, że ślub wszystko zmieni i tacy, którzy wierzą, że absolutnie niczego nie zmieni. Niezmiennie jednak chodzi o to, żeby zacząć nowy etap w swoim życiu i oficjalnie zacząć żyć z kimś, a nie samotnie.

Jaki więc ma sens ślub solo? Laska wybierze sobie kieckę, partnera i po wspaniałej nocy wróci do… dawnego życia. Gdzie tu logika? Po co ktoś decyduje się na coś takiego? Bo nawet jako próba przed właściwym wydarzeniem, wydaje się to głupie. Mam nadzieję, że ktoś wpadnie na pomysł i przeprowadzi wywiad z tymi kobietami, które zapisały się na taką imprezę. Bardzo bym chciała wiedzieć, bo im siedzi w głowie.

Jestem bardzo mocno przekonana o tym, że bycie samotną kobietą jest zdecydowanie lepsze od trwania w beznadziejnym związku z pierwszym lepszym, chętnym facetem. Doskonale rozumiem, że nie trzeba koniecznie wiązać się z drugim człowiekiem. Zwłaszcza od kiedy powstały wibratory i niezobowiązujący seks. Z drugiej jednak strony uważam, że ślub solo jest już mocno przesadzonym pomysłem.

A jak Wy myślicie?

Foto