Jak ponownie rozpalić namiętność w związku
Jakiś czas temu trafiłam na informację, że namiętność w związkach z czasem wygasa, że ludzie o seksie zapominają, że w ogóle jakiś celibat czy inne kataklizmy spadają na parę z wieloletnim stażem. Może ciężko mój związek zaliczyć do bardzo wiekowego, ale na dniach minie nam 5 lat od pierwszej wspólnie spędzonej nocy, więc jakieś doświadczenie w tym zakresie posiadam. W dodatku mimo codzienności, pewnej puli problemów i naturalnego zmęczenia, nie obserwuję jakichś większych zmian w tej sferze mojego związku. Jak tego dokonaliśmy?
Rozmowa to podstawa
Pisałam już o tym wcześniej (klik), ale podstawą udanego pożycia jest rozmowa. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że cała masa ludzi z jakiegoś dziwnego powodu uważa, że seks się uprawia, a nie o nim mówi. Ja jednak będę powtarzać z uporem, że rozmowa jest kluczem do tego, żeby ze zwykłego nudnego aktu zrobić emocjonujące uniesienie, które zaspokoi potrzeby obydwu stron. Możliwości w seksie jest tak wiele, że szybciej i rozsądniej będzie powiedzieć, co nas kręci niż czekać aż partner sam trafi. Ani Ty, ani Twój ukochany nie jesteście jasnowidzami, żeby zgadnąć, o czym marzy druga strona. W dodatku to najlepszy sposób, żeby zabezpieczyć się przed zdradą – jeśli będziecie spełniać swoje pragnienia, nie będzie potrzeby szukać uzupełnienia braków (bo ich nie będzie) poza związkiem.
Odrobina nowości
Szczera rozmowa pozwala nam przejść dalej. Możemy zaproponować jakieś nowe sex pozycje czy zmianę miejsca. Robiliście to do tej pory jedynie w sypialni i na misjonarza? Może warto przenieść się na kanapę w pokoju czy stół w kuchni i spróbować od tyłu? Może którejś z Was marzy, aby zacząć grę wstępną od namiętnego obściskiwania się w windzie? Może wybierzecie się razem do księgarni po kamasutrę i spróbujecie nieco bardziej wymyślnych układów? Możecie też wspólnie odwiedzić sex-shop i obejrzeć zabawki erotyczne, wymyślną bieliznę czy filmy dla dorosłych. Może coś Wam się spodoba i będziecie chcieli to wypróbować w sypialni. Zresztą sama wizyta w takim sklepie może już wystarczająco podkręcić atmosferę.
Zaplanować seks
To może Was trochę zdziwić, bo wyobrażenia na temat pożycia są mocno związane ze spontanicznością, ale wpiszcie sobie w kalendarz czas na seks. Skoro potraficie na listę To Do wpisywać każdą pierdołę, zaplanujcie też coś tak poważnego jak seks. Wiem, że to początkowo może wydawać się dziwne, nienaturalne i możecie podchodzić do tego z niechęcią. Warto jednak wziąć taki pomysł pod uwagę. W dobie perfekcjonizmu, wielozadaniowości, długich list zadań i odhaczania z nich kolejnych pozycji, bardzo często wypełniamy sobie grafik tak bardzo, że pod koniec dnia nie ma siły na nic, a seks wydaje się przykrym obowiązkiem, który zabiera nam czas na spanie. Jeśli jednak wpiszecie sobie miłosne igraszki w grafik, w natłoku codziennych zajęć nie zapomnicie o nim. W dodatku dzięki temu możecie wygospodarować dodatkowe minuty na coś więcej niż szybki numerek.
Rodzicowi też się należy
Sama jeszcze nie jestem rodzicem, ale wielokrotnie spotkałam się z głosami, że przy dzieciach to już nie jest tak łatwo z seksem. Dziecko ciągle domaga się uwagi, nie zawsze są dziadkowie chętni do pomocy, zmęczenie odbiera wszelką ochotę i w ogóle to same kłody pod nogami. Wielodzietne rodziny są jednak doskonałym przykładem na to, że da się jednak ten seks uprawiać, bo inaczej skąd byłoby więcej niż jedno dziecko. Zatem zastanówcie się nad wynajęciem opiekunki. Umówieniem się z jakąś inną parą na opiekę zamienną. Wyrwijcie się do motelu w godzinach pracy. Załóżcie zamek w drzwiach sypialni i kupcie stopery, żeby pukanie i szarpanie za klamkę Was nie rozpraszało w trakcie. Ponoć jak ktoś chce, to szuka sposobu.
Choć może seks nie jest najważniejszy w związku, to jednak jest jednym z jego podstawowych elementów. Warto dbać o tą sferę życia za równo ze względu na dobro relacji z partnerem, jak i własne korzyści (klik). Niestety, jak większość rzeczy w życiu, samo się nie dzieje i trzeba nad tym popracować. Zatem do dzieła!