Klauzula sumienia dla ludzi bez serca?

Klauzula sumienia, którą podpisało wielu lekarzy, wzbudzała emocje przez długi czas po ogłoszeniu jej istnienia. Teraz wraca jak bumerang wraz ze wstrząsającą historią „ocalenia” życia przez prof. Chazana.

Prof. Dębski postanowił opisać i pokazać jak wyglądało to „uratowane” dziecko. Zdjęcia jednak były zbyt drastyczne, dlatego nikt nie zgodził się na ich opublikowanie. Szczegóły historii możecie przeczytać tu i tu. Ja wam wkleję fragment dla zobrazowania sytuacji:

„Gdyby pan profesor przyjechał teraz do mnie do kliniki i zobaczył to życie, które uratował, to chyba miałby trochę inne podejście. To jest dziecko, które nie ma połowy głowy, ma mózg na wierzchu, ma wiszącą gałkę oczną, ma rozszczep całej twarzy, nie ma mózgu w środku. I będzie umierało dzięki panu profesorowi jeszcze przez najbliższy miesiąc albo dwa. Bo ma zdrowe serce i zdrowe płuca. Będzie umierało, aż w końcu umrze z powodu jakiegoś zakażenia. A kobieta, która urodziła to dziecko – w związku z tym, że ten dzieciak miał głowę większą niż w ciąży donoszonej – musiała mieć zrobione cięcie cesarskie. To jest sukces pana prof. Chazana.”

Prof. Chazan, któremu sumienie nie pozwalało dokonać aborcji, nie wskazał (zgodnie z przysługującym pacjentce prawem) jej innego lekarza, który zabieg powinien wykonać. Za jego decyzję został ukarany szpital kwotą 70 tys. złotych. Uważam jednak, że konsekwencje osobiście powinien ponieść lekarz, który dopuścił się takiego czynu. Więzienie, utrata prawa do wykonywania zawodu. Nikt już nie powinien trafić pod opiekę takiego człowieka. Nie dość, że skazał na niewyobrażalne cierpienie dziecko, to jeszcze matkę, która jest w traumie, a po cesarskim cięciu prawdopodobnie nie będzie miała szansy na kolejne potomstwo.

Pomijam już to, że ogólnie popieram aborcję (o czym pisałam tu i tu), to w przypadku wskazań medycznych nikt nie powinien mieć wątpliwości i zasłaniać się sumieniem. W moim odczuciu, właśnie przez podjęcie takiej decyzji prof. Chazan prędzej popisał się brakiem jakiegokolwiek sumienia. Czym inaczej można tłumaczyć to, na co skazał całą rodzinę? Jeśli do tego ma się sprowadzać wiara w boga, to chyba nie mam wątpliwości odnośnie swojego podejścia do religii.

Nie wyobrażam sobie tego, co musi czuć ta rodzina. Matka „uratowanego” dziecka, które będzie cierpieć i umierać na jej oczach przez „sumienie” i wiarę lekarza. Na opisanie tego, co sama czuję chyba brakuje mi cenzuralnych słów. Nawet nie chcę myśleć, co zrobiłabym, gdyby to spotkało mnie lub kogoś mi bliskiego.

Screen