Kasa vs. wyłączność

Poruszyliśmy dziś z Diabłem ciekawy temat. Przypomniał mu się film Niemoralna Propozycja i dylematy tamtych postaci. Osobiście nie wiele z tego filmu pamiętam, a może nawet nigdy w całości go nie oglądałam, ale motyw przewodni przewijał się tak wiele razy w różnych miejscach, że ciężko byłoby nie wiedzieć, o co chodzi.

Kochające się małżeństwo ma kłopoty finansowe, problemy w pracy i rosnące długi. Próbują ratować się hazardem, co im na dobre nie wychodzi, bo początkowa passa znika. I nagle, jak z nieba spada im mężczyzna z niecodzienną propozycją – chce zapłacić milion dolarów za to, że ona spędzi z nim noc.

1 noc = 1 000 000 dolarów

Co Wy byście zrobili na ich miejscu? Bo ja myślę, że nie ma jednego oczywistego i prawidłowego rozwiązania takiego dylematu. Wszystko bowiem zależy od osób zaangażowanych w daną sytuację. Każdy ma inną hierarchię wartości. Jedni cenią własną wartość i stwierdzą, że oddawanie się za pieniądze jest dla nich nieakceptowalne i nawet miliony tego nie zmienią. Inni bardziej cenią miłość i związek, w jakim się znajdują. Jeszcze inni bardziej kochają pieniądze i za nie partnera sprzedaliby nawet na zawsze. Może być też tak, że ktoś uważa uczucia i seks jako niezwiązane ze sobą kwestie. Wtedy oczywiście propozycja przybiera charakter wymiany czysto handlowej, gdzie opłacona jest konkretna usługa. Bohaterowie filmu są przecież na wygranej pozycji – dostają pieniądze, które pozwolą im pozbyć się długów i pewnie nawet spełnić jakieś marzenia, a sama miłość od tego przecież nie zniknie. W końcu ona tej nocy spędzić z milionerem nie chce, ani czerpać z niej przyjemności. Robi to dla nich, żeby było im lepiej, prawie tak jakby wysyłała totka, tylko wygrana jest rzeczywiście gwarantowana.

Ciekawe jak też by wyglądała sytuacja, gdyby to mężczyźnie jakaś milionerka dała taką propozycję. Wybór byłby łatwiejszy czy trudniejszy? Która płeć ma większe dylematy? Czy wyłączność w ogóle ma jakąś cenę? Wyceniamy w ten sposób tylko związek czy również własną wartość? A może zupełnie źle do tego podchodzimy? Skoro można sprzedawać swojej pracy większą część swojego życia często za marne grosze znacznie częściej ryzykując tym związek, to dlaczego nie można skrócić tego czasu do jednej nocy, by potem dbać o miłość na rajskich wyspach?