Kobieta jako obiekt seksualny

Nigdy nie rozumiałam, dlaczego kobiety oburzają się, kiedy faceci traktują je jak obiekty seksualne. Przecież to nie jest obraza dla nich. Często kobiety użalają się, że on chce tylko seksu. So what? Czemu robić z tego problem? Nie z każdym człowiekiem przecież my same chcemy się wiązać na całe życie i rodzić mu dzieci. Dlaczego nie możemy zaakceptować faktu, że jakiś facet chce od nas tylko jednego? Tzn. dlaczego inne kobiety nie mogą, bo ja tam nie mam z tym najmniejszego problemu. Wiem, że faceci na mnie lecą i mi to schlebia, nawet jak lecą zajęci, zaręczeni czy żonaci (tych wydaje się być nawet więcej). Wtedy owszem, mam o nich znacznie gorsze zdanie, ale to nie znaczy, że nagle przestaje mnie cieszyć fakt, że doceniają moją atrakcyjność. Zwłaszcza teraz, kiedy jestem zajęta i zainteresowanie czymkolwiek innym nie jest mi zupełnie potrzebne. Tak on łechta moje ego, a ja, gdy go spławiam nie mam wyrzutów sumienia, że łamię biedakowi serduszko. Zresztą jak byłam sama, też mi taki stan rzeczy nigdy nie przeszkadzał, bo niejednokrotnie zdarzało mi się patrzeć na faceta i stwierdzać, że do niczego poza seksem by mi się nie przydał. Nie czuję się więc urażona, gdy facet podchodzi w taki sposób do mnie. Nie wszyscy muszą chcieć wszystkich. Doceniam uroki ferrari i na jazdę próbną bym się nim wybrała, ale kupić bym go sobie nie chciała. Bycie traktowanym jak ferrari też mnie jakoś szczególnie nie boli 😉

Uwielbiam inteligencję i choćby nie wiem, jak przystojny był facet, jeśli brak mu rozumu, nic z tego nie będzie… tzn. nie byłoby, bo teraz jestem zajęta i cudza inteligencja też mnie nie interesuje ;-). Takiego faceta można co najwyżej przelecieć, bo rozmawiać z nim się nie da. Są też tacy mężczyźni, którzy mają wszystko – inteligencję, wygląd, poczucie humoru, ale po prostu wiesz, że do emerytury byś z nim nie wytrzymała. Czy by się obraził na mnie, że go traktuję jak obiekt seksualny? Nie sądzę. Oczywiście można być albo tylko mówić, że jest się przyzwoitym, że się nie bzyka z kim popadnie, ale wyobraźnia zrobi swoje i odpowiednie fantazje podsunie. Siła wyższa, natura. Nie ma co z tym walczyć. Tak samo jest z facetami, tylko oni nie przejmują się tym, że im „nie wypada” i próbują fantazje realizować. Mechanizm jest jednak bardzo podobny i koleś stwierdza, że do łóżka by poszedł, ale przed ołtarz już niekoniecznie. Chociaż, szczerze, który facet na pierwszym czy drugim spotkaniu patrzy tak daleko w przyszłość? Mój kolega się już nie liczy, bo już ma żonę, a jako wyjątek, tylko potwierdza regułę. Poza tym, nawet Ci, którzy seksu nie stawiają na pierwszym miejscu i nie chcą każdej nowo poznanej laski zaciągnąć do łóżka, zwracają uwagę na ogólną atrakcyjność. Nie ukrywajmy, ale z kimś, kto nam wizualnie nie podpasuje, nie będziemy się nawet przyjaźnić. Zastanówcie się, czy macie jakiegoś brzydkiego przyjaciela. Jeśli tak, to teraz zastanówcie się dlaczego. Tak, odpowiedź, że w jego/jej towarzystwie wyglądacie dużo bardziej atrakcyjnie, jest jak najbardziej poprawna. Druga, również prawidłowa odpowiedź – jest Wam do czegoś potrzebny/a.

Więc ja się zastanawiam, czemu dla kobiet jest problemem to, że podobają się facetom. Ja wiem, że każda chciałaby być doceniana za swój intelekt i przeróżne umiejętności, jeśli je posiada. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy. Nie po to kobiety kupują ciuchy, malują się i biegają do fryzjera, żeby być mniej atrakcyjne dla facetów. Chcemy się podobać. Staramy się, żeby zwracać na siebie uwagę. Bez sensu się zatem oburzać, gdy ktoś to wreszcie doceni. Nie za każdego musimy się od razu wychodzić. Tak jak nie każdą rzecz, która spodoba nam się w sklepie, musimy kupić. Jednak wejść, obejrzeć, dotknąć czy przymierzyć wchodzimy praktycznie zawsze. Czasem przekonujemy się, że coś nie pasuje. Nie jest takie, na jakie wyglądało z wystawy. Na manekinie leży super, na nas już nie bardzo. Życie.

My kobiety zostałyśmy stworzone do tego, żeby seksualnie pociągać mężczyzn. Mamy w końcu przedłużać jakoś gatunek, a lepiej robić to z przyjemności niż z obowiązku i z torbą na głowie. Pogódźmy się z tym, że faceta zadaniem biologicznie uwarunkowanym jest rozprzestrzenienie jak największej ilości nasienia. Mamy przecież możliwość dokonania wyboru. Możemy także odmówić. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, żeby spławić gościa, który chce nas tylko przelecieć i szukać takiego, który szczerze zapragnie nas obejrzeć w białej sukni, bo jesteśmy tak szalenie inteligentne, że trzeba spłodzić z nami potomstwo i doczekać emerytury. Tylko, że takiemu facetowi, co to ślub i wspólna przyszłość w głowie, też kobieta będzie chciała się podobać. Będzie chciała, żeby jej pragnął. Będzie chciała, żeby jej to dziecko jakoś zrobił, a bez seksu to się nie da.

Może to problem kobiet zakompleksionych jest. Nie jest pewna swojej inteligencji i gdy facet chce tylko zaspokoić z nią swoje podstawowe instynkty, ona czuje się trafiona w słaby punkt. Albo wina zakompleksionych pseudo feministek, które przez swoje niedowartościowanie uważają, że bycie pożądaną przez faceta jest czymś złym, uwłaczającym jej godności i inteligencji. Zaprzeczając podstawowej roli, do jakiej została stworzona kobieta, tworzą sobie sztuczne problemy w głowach, że są gorsze, bo jakiś facet na nie leci. Pewnie uważa je za łatwe i nie nadające się do niczego innego poza seksem.

Potem faceci boją się pokazać kobiecie, że jej pragną, bo ona sobie pomyśli, że mu chodzi tylko o seks (przykład zasłyszany niedawno). Nie pokażą, że płoną z pożądania, bo ona się obrazi. Lepiej udać, że seks ich nie interesuje, bo tak będzie bezpieczniej. Ja wiem, że Ci wszyscy faceci to pizdy są, a nie faceci. Prawdziwy mężczyzna nie będzie się zastanawiał nad takimi pierdołami, tylko będzie dążył do tego, czego chce. Potem w związku też będzie męski i nie będzie jak piesek chował się, gdy pańcia tupnie nogą. Tylko, że tacy lecą na pewne swojej seksualności kobiety, które nie oburzają się, że są obiektem seksualnym.