Dzieci i ślubu nie będzie!

Zaczynam dostawać szału przez ciągłe wypytywanie mnie i Diabła o to, kiedy weźmiemy ślub i zrobimy sobie dzieci. Pytają nawet Ci, którzy już dostali od nas odpowiedzi. Nie dotarło? Nie zrozumieli? Czy tak niecierpliwie czekają, aż zmienimy zdanie? Ja rozumiem, że niektórzy pytają z życzliwej ciekawości i do nich zasadniczo nie mam pretensji (jeśli robią to pierwszy raz). Ciekawość cecha ludzka. Niesamowicie wkurzają mnie jednak Ci, którzy pytają na prawie każdym spotkaniu, a w dodatku na krótkie i rzeczowe „NIE”, obowiązkowo rzucają pytaniem „aaaaleeee dlaczego?”

„Nie Twój interes do cholery!” Myślę i para idzie mi uszami.

Kiedy jednak nieco ochłonęłam, doszłam do wniosku, że przecież irytowanie się na powtarzane ciągle pytania niczego nie zmieni. Wszystkich pytających po raz pierwszy mogę odsyłać tutaj, a tych, którzy robią to ponownie usuwać ze znajomych. Będę mieć spokój na dłużej.

Tak więc chcąc zaspokoić ciekawość wszystkich, odpowiem wyczerpująco i uprzedzę, że każda wersja może być lub nie być prawdziwa.

Chociaż zacznę od tego, że przede wszystkim to nasza prywatna sprawa, dlaczego nie zamierzamy się pobierać i mieć dzieci. Dopytywanie się i (zwłaszcza!) przekonywanie do swoich poglądów, jest zajebiście nie na miejscu. Skoro sami nie mówimy „nie chcemy, bo…”, to zapewne nie mamy ochoty lub nie czujemy potrzeby, żeby się z kimś dzielić powodami naszych decyzji. Tak samo, gdybyśmy zechcieli zdanie zmienić, zapewniam, że też sami szukalibyśmy argumentów dlaczego warto i pytali innych, co ich pchnęło do takiego kroku. Skoro tego nie ma, to:

Oczywiście może chodzić o tak prostą kwestię, jak fakt, że do szczęścia obrączki nie są nam potrzebne i bycie w związku uważamy za wystarczający stopień przywiązania. W końcu tym, którzy są zakochani na jakimś papierze zależeć nie powinno. Jesteśmy razem, szczęśliwi, zakochani w takim stanie, który nam pasuje. „Wielkie” dowody miłości są głupie, dziecinne i ktoś, kto ich potrzebuje, jest zwyczajnie niedojrzały, niepewny siebie i zakompleksiony. Samym już stwierdzeniem, że jesteśmy razem deklarujemy miłość, wierność i całą resztę, której mało kto po ślubie zazwyczaj chce przestrzegać. Dodatkowe zobowiązania nie zwiększają gwarancji na dotrzymanie obietnic.

Ale może też być tak, że po prostu Diabeł i ja tylko czekamy, aż pojawi się na horyzoncie ktoś lepszy i nie chcemy sobie utrudniać życia późniejszym rozwodem i alimentami. Życie na kocią łapę jest proste, nieskomplikowane i łatwo się z niego uwolnić. Czy musimy chwalić się na prawo i lewo, że mamy związek na przeczekanie, bo nam tak pasuje? Może wolimy nowych partnerów szukać dyskretnie?

A może chcemy ślubu, ale nie mamy kasy? Banki odmawiają już nam udzielenia kolejnego kredytu, bo toniemy w długach i też nie chcemy się z tym afiszować? Lub po prostu nie lubimy kredytów i zamiast chodzić do kina, odkładamy sobie drobne na weselicho? No chyba, że nam ktoś chce za sponsorować wszystko, to możemy się chwalić 😉

Albo też chcemy ślubu, wszystko jest zaplanowane, ksiądz czeka w kościele, tylko Wy akurat nie zostaliście zaproszeni? No przecież głupio byłoby się przyznać, nie?

W kwestii dzieci, to może bardzo chcemy je mieć, ale któreś z nas nie może? Drugą połówkę to boli i nie chce ciągle wracać do tego tematu? Albo jeszcze gorzej! Może właśnie staramy się od jakiegoś czasu i każda próba kończy się poronieniem? Ja nie wiem, ale może dla każdego szczęśliwego rodzica jest to odpowiedni temat do rozmowy, ale jakoś nie spotkałam się osobiście z sytuacją, żeby dwójka pragnących dziecka rodziców, chwaliła się, że pukają się non stop, ale niestety przyszłe dziecko za każdym razem spływa w kiblu. Zdaje się, że ja też bym o tym mówić nie chciała.

Ja rozumiem… nie, ja wiem (bo zrozumieć nie potrafię), że życiowym celem, niektórych jest kogoś zaobrączkować i płodzić dzieciaki. Jak to uszczęśliwia, to ja nic nie mówię. Proszę tylko nie wmuszać mi swojego przepisu na życie, bo nikt za mnie tych moich dzieci potem wychowywać nie będzie. Jedni lubią grzebać w zasranych pieluchach i wstawać w nocy. Inni wolą oddawać się pracy, pasjom i cieszyć niczym nie zakłóconym seksem i snem. Jedni drugich nie powinni krytykować za ich wybór, bo nie każdy ten sam rozmiar butów nosi, żeby w cudzych próbować chodzić.

Zatem wszyscy kochani moi znajomi i nieznajomi, których ciekawi nasz stan cywilny i zawartość mojej macicy… jeśli kiedykolwiek zmienimy zdanie i coś z tego zechcemy, zdecydujemy i zaczniemy w tym temacie działać, to na pewno wszyscy się o tym dowiedzą. Obrączka zalśni na palcu, a brzuch zacznie wystawać przed piersi. Zapewniam nie przegapicie tego! Przestańcie więc ciągle pytać! Chyba, że chcecie za każdym słyszeć „nie, sorry, ale ten weekend mamy zajęty”.

Nie mniej jednak chętnych do podzielenia się tym, dlaczego ślub i dzieci są fajne, zachęcam do zostawiania komentarzy. Może któryś nas kiedyś przekona 😉